Tytuł oryginału: The Inheritance Games
Cykl: The Inheritance Games [1]
Autor: Jennifer Lynn Barnes
Wydawnictwo: Must Read
Ilość stron: 400
Gatunek: literatura młodzieżowa
Wiodąca skromne życie Avery Grambs zostaje wyrwana ze swojego świata przez wiadomość, która ma zmienić jej los na zawsze. Nastolatka w jednej chwili staje się dziedziczką olbrzymiej fortuny. W momencie, w którym Avery zyskuje miliardy, rodzina nieznanego jej wcześniej bogacza - Tobiasa Hawthorna - traci niemal wszystko. Wywłaszczeni wnukowie zmarłego starają się odkryć, dlaczego to obcej dziewczynie przypadło ich dziedzictwo. Czy jest to kolejna gra ich dziadka? Czy Avery odnajdzie się w świecie splendoru, intryg i niekończących się tajemnic?
Minimum raz w tygodniu w social mediach przewijały mi się polecenia "The Inheritance Games" i z przekonaniem sięgnęłam w bibliotece po tę powieść. Fabuła wydała mi się być interesująca - sekrety, zagadki, ogromny spadek, rodowa posiadłość w której mieszka rodzina miliardera i w środku tego dziewczyna, która wcześniej sypiała w samochodzie. Lubię od czasu do czasu przeczytać tzw. młodzieżówki, zwykle nie mam wobec nich dużych oczekiwań, ale w tym przypadku pozytywne recenzje sprawiły, że poprzeczka była wysoko.
Od samego początku miałam problem z wczuciem się w tę historię. Powieść jest napisana w taki sposób, że autentycznie ciężko mi się czytało kolejne strony przez co nie potrafiłam się skupić w 100%. Nie wiem na ile to kwestia stylu autorki, języka czy tłumaczenia, ale nawet liczne dialogi, które zwykle lubię w dużej ilości, nie uratowały sytuacji. Choć chciałam przeczytać "The Inheritance Games" i byłam zaangażowana w odkrycie odpowiedzi na pytanie "Dlaczego Avery?", lektura ciągnęła mi się niemiłosiernie.
Z drugiej strony, Barnes miała ciekawy pomysł na to, jak poprowadzić losy głównej bohaterki. Zaletą zdecydowanie jest ilość intryg w jakie wplątana jest Avery i czworo braci Hawthorne, którzy mieszkają w tej samej rezydencji. Jest to coś, co przyciągnęło mnie do tej książki i zatrzymało do samego końca. Choć mogłam jedynie na bieżąco śledzić poczynania bohaterów, a tym samym na równi z nimi odkrywać mroczne tajemnice rodzeństwa i ich dziadka, to odczuwałam satysfakcję z pokonywania kolejnych kroków w ich śledztwie.
"The Inheritance Games" to pierwsza książka od dawna, po której kontynuację raczej nie sięgnę, a zwykle kończę rozpoczęte serie. Historia mnie nie porwała, a miotanie się głównej bohaterki między przystojnymi Hawthornami nie przekonało mnie, by śledzić dalsze losy postaci. Doceniam pomysł na dopracowane tajemnice zmarłego miliardera, ale czy zamysłem autorki było to, by czytelnik z całej lektury najbardziej polubił nieboszczyka? Nie sądzę.
"Czasami trzeba oczyścić ranę, żeby mogła się zagoić."
Moja ocena: 5/10
Raczej to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń