Tytuł oryginału: Upadek Pandory
Cykl: Dziedzictwo Pandory [2]
Autor: Ilona Turczyn
Wydawnictwo: Lira, FALA, YAsne!
Ilość stron: 496
Gatunek: fantastyka, fantasy
Bitwa pod Achronem dobiegała końca, ale moment, w którym Bogowie mieli odebrać swoją zapłatę, nie nadszedł. Pojawił się za to ktoś inny, ktoś o wiele bardziej przebiegły, a jego mroczne siły zmuszą Irin do upadku. Kraina, do której trafiła, karmi się słabością i wywleka na wierzch wszelkie lęki. W jej przedsionku, Otchłani, staje przed tym, którego obawiała się najbardziej - Panem Podziemia. Wśród mgieł i szeptów potężne istoty rozpoczęły grę na śmierć i życie. Wolność zostanie okupiona cierpieniem oraz krwią, ale to potęga kosztuje najwięcej. Za nią trzeba będzie zapłacić człowieczeństwem. [opis wydawcy]
Ilona zaczęła akcję swej powieści w momencie zakończenia "Dziedzictwa Pandory", więc nic mnie nie ominęło. Od pierwszych stron moją uwagę zwróciło to, jak wielki progress poczyniła autorka w opisywaniu świata. Nie miałam problemu, by poczuć klimat historii i wczuć się w losy bohaterów. Bardzo podobała mi się dynamika fabuły, która była napakowana wydarzeniami bez wrażenia chaosu.
Było mrocznie, brutalnie i tajemniczo. Trafiająca do Podziemia Irin za wszelką cenę chciała uratować bliskich i swój świat, co nie ułatwiało jej konfrontacji z Panem Podziemia. Podobała mi się jej kreacja oraz wpływ poszczególnych zdarzeń na jej charakter. Nie raz miałam łzy w oczach, bo autorka zdecydowała się nie dać bohaterom taryfy ulgowej, a naturalniejsze przedstawienie relacji pogłębiało te emocje. Jeśli macie przesyt w fantastyce 20stronicowych opisów zbliżeń, to tu ich nie uświadczycie - wątek romantyczny jest napisany zwięźle i poetycko.
Jestem zachwycona wyobraźnią autorki. W "Upadku Pandory" wiele wątków nabrało sensu, co podkreśliło z jak wielką kreatywnością miałam do czynienia. Wszystko zaczęło się łączyć: bogata, zawiła, przekłamana historia krain, a także wierzenia i moce różnych istot. Nie brakowało mi tu zwrotów akcji czy nieczystych zagrywek, które dodawały wrażeń. Wydarzeniom przyświecała myśl, że poświęcenie jest po coś, że może uda się spełnić przeznaczenie, bez ponoszenia największych kosztów - czy tak było? Nie zdradzę.
Zakochałam się w "Upadku Pandory"! Niedociągnięcia z debiutu zostały tu zgrabnie dopracowane. Jeśli poszukujecie fantastyki pełnej mitologii, koszmarów, mocy, poświęcenia i bohaterów, z którymi bez wahania stanęlibyście u boku w walce o wolność, to koniecznie zapiszcie sobie tę pozycję! Na 100% sięgnę po kontynuację, ponieważ autorka zostawiła mnie z przeczuciem, że zakończenie serii będzie epickie. W końcu Pandora Irin ma jeszcze wiele do zrobienia... i wiele do stracenia.
"Czas jest okrutnym łowcą. Tropi nas jak zwierzynę, poluje, skrada się i depcze po piętach.
Gdy już dopadnie swej ofiary, nie można cofnąć zniszczeń, które poczynił."
Moja ocena: 10/10
Od czasu do czasu lubię takie klimaty z fantastyką na czele.
OdpowiedzUsuń