piątek, 21 marca 2025

300. Szkarłatna Alchemiczka - Kylie Lee Baker

Tytuł oryginału: The Scarlet Alchemist
Cykl: Szkarłatna Alchemiczka [1]
Autor: Kylie Lee Baker
Wydawnictwo: Nowe Strony
Ilość stron: 456
Gatunek: Fantastyka, fantasy
Zilan marzy o zostaniu cesarską alchemiczką, by zapewnić rodzinie dostatnie życie. Mieszka w ubogiej wiosce, gdzie za odpowiednią cenę wskrzesza zmarłych, praktykując zakazaną alchemię. Gdy dostaje szansę na udział w cesarskich egzaminach, wyrusza do stolicy, by rywalizować z najlepszymi. Jej reputacja wywołuje zainteresowanie tajemniczego nieznajomego, który prosi dziewczynę o pomoc. Wkrótce Zilan zostaje uwikłana w intrygi cesarskiego dworu i niebezpieczne sekrety. W pałacu czają się potwory, a przed przeszłością nie da wiecznie uciekać. 

Kilka aspektów przyciągało mnie do tej książki: azjatycki klimat, cudowne patronki, motywy jakimi była reklamowana (turniej alchemiczny, spisek, cesarskie intrygi). Już przed rozpoczęciem lektury miałam dość wysokie oczekiwania po wielu zachwytach na bookmediach, więc z radością i zaciekawieniem pochłonęłam pierwsze rozdziały...

Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy historia zamiast nabierać charakteru i pazura (bo początek jest naprawdę świetny) zaczęła być coraz bardziej rozmemłana. W pierwszym momencie zachłysnęłam się tym światem - autorka stworzyła ciekawą koncepcję dawnych, pełnych intryg dworskich Chin, w których alchemia zapewnia długowieczność bogatym, a nekromanci i potwory czają się w mroku. Zakochałam w tym klimacie i stwierdzam, że to ten magiczny element był najbardziej dopracowany.

Nie potrafię jednak zrozumieć kreacji bohaterów. Niestety moja sympatia, zaciekawienie nimi z czasem słabło. Nie raz zachowywali się naiwnie i... dziwnie. Kuzynostwo głównej bohaterki, które z początku wydawało się być wspierającym, z czasem zaczęło mnie coraz bardziej denerwować swoimi słowami  i czynami. Główna bohaterka pod koniec książki była mi już obojętna i nie potrafiłam emocjonalnie przeżywać jej losów, choć najbardziej zawi0dłam się na księciu (ku mej rozpaczy). Był to najbardziej niewyrazisty obiekt romantyczny wśród moich lektur ostatnich miesięcy.

Nie chciałam, żeby ta recenzja tak wyglądała, szczególnie, że pierwsze moje wrażenie po wysłuchania audio, to "ciekawy pomysł, było okay". Jednak im bardziej próbuję opisać szerzej odczucia po kilku dniach, tym bardziej widzę zmarnowany potencjał "Szkarłatnej Alchemiczki". Choć nie polubiłam się z bohaterami i tym, jak przewidywalna i płaska była fabuła (tylko jedna decyzja Zilan pod koniec mnie zaskoczyła), to do posłuchania w tle do obowiązków była w porządku. Zapamiętam ją jako przeciętną książkę, po której kontynuację raczej nie planuję sięgać. 

Moja ocena: 5/10

1 komentarz:

  1. Szkoda, że książka jednak nie trafiła w twój gust. Ja póki co, nie mam jej w planach.

    OdpowiedzUsuń

Spodobał się post? Skomentuj! :)