Tytuł oryginału: Feed
Cykl: Przegląd Końca Świata [1]
Autor: Mira Grant
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 496
Gatunek: science fiction, fantastyka, thriller
Parędziesiąt lat temu ludzkość wynalazła lek na raka oraz drugi - na przeziębienie. Nikt jednak nie przewidział, że mutacja obu tych wirusów sprawi, że powstanie Kellis-Amberlle, który sprawia, że każdy kto jest nim zainfekowany, po swojej śmierci zamienia się w żywego trupa. Rodzeństwo Georgia i Shaun Masonowie żyją w świecie, w którym zaufanie rodzi się dopiero po badaniach krwi. Jako znani blogerzy zgłaszają się, by relacjonować kampanię jednego z kandydatów na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Podekscytowani tą ogromną szansą nie spodziewają się, jak wiele przyjdzie im zapłacić w imię prawdy, szczególnie, że ktoś zaczyna sabotować drogę senatora do władzy...
Czy Georgia i Shaun odkryją prawdę w sprawie sabotażystów zanim będzie za późno? Czy Przeglądowi Końca Świata uda się stanąć na szczycie blogosfery?
Pierwszą część "Przeglądu Końca Świata" przeczytałam parę lat temu, ale nie mając jak sięgnąć po kontynuacje, zapomniałam o tej serii. Kiedy ostatnio nadarzyła się okazja, do rozpoczęcia na nowo przygody z rodzeństwem Masonów i ich przyjaciółką i współpracowniczką Buffy, nie wahałam się ani chwili. Już teraz chcę Wam powiedzieć, że jeśli zamierzacie skreślić tę powieść z powodu zombie, żywych trupów, czy po prostu zainfekowanych, to chcę Wam powiedzieć byście nie popełniali tego błędu! Doczytajcie do końca moje słowa i zdecydujcie jeszcze raz, czy na pewno chcecie sobie odpuścić tę niesamowitą historię.
Choć mogłoby się wydawać, że zombie to główny temat tej książki, to tak nie jest. Owszem, jest on najistotniejszym elementem "Feed", bo bez zainfekowanych nie byłoby całej tej historii, ale Mira Grant ma dużo więcej do zaoferowania. Wraz z pierwszoosobową narracją Georgii mogłam odkrywać świat w jakim żyją bohaterowie, śledziłam bieg pełnej niebezpieczeństw kampanii prezydenckiej, a także cudowną, pełną ciepła relację rodzinną pomiędzy Shaunem a wspomnianą już Georgią. Autorka dopieściła każdy element swojej powieści, przedstawiła i wyjaśniła wszystko w taki sposób, że naprawdę nie mam się do czego przyczepić.
Główni bohaterowie są oryginalni - mało kiedy spotykam się z taką relacją pomiędzy rodzeństwem, jaka jest pomiędzy Georgią i Shaunem. Wspierają się, chronią nawzajem, dbają o to, by te drugie nie zrobiło głupot i nie wyobrażają sobie świata, w którym nie ma jednego z nich. Był to naprawdę piękny wątek. Buffy, a także Rick, którego poznałam w dalszej części "Feed" również nie pozostali mi obojętni. Mira przedstawiła również blogosferę w dość ciekawy sposób. Podzielona jest ona na parę stref, zależnie od tego czy autorzy postów przekazują fakty, pokazują zabawę w tykanie zombie patykiem i inne niebezpieczne rozrywki, czy też piszą fikcyjne utwory.
Mira tworzy barwne opisy, i choć czasem można odnieść wrażenie, że jest ich dużo, to są one naprawdę ciekawe. Wydanie książki również mi się podoba, a także podział na księgi rozpoczynające się od cytatów bohaterów, oraz rozdziały kończące się zazwyczaj krótkimi postami głównych bohaterów z ich blogów. "Feed" ma szybką i nieprzewidywalną akcję, w której znajdują się jedynie krótkie momenty na rozluźnienie się. Choć nie zawsze zgadzam się z autorami, to zazwyczaj jestem w stanie się z czymś pogodzić, ale Miro... DLACZEGO???
Podsumowując, "Przegląd Końca Świata: Feed" jest wciągającą powieścią, od której nie sposób się oderwać. Oficjalnie oznajmiam, że jestem zainfekowana i muszę poznać kontynuację historii stworzonej przez Mirę Grant. Jeśli dalej nie czujecie się przekonani do lektury tej pozycji, to chyba pora na strzałkę z dawką Kellis-Amberlle. :D
Moja ocena: 10/10
Czy Georgia i Shaun odkryją prawdę w sprawie sabotażystów zanim będzie za późno? Czy Przeglądowi Końca Świata uda się stanąć na szczycie blogosfery?
"Niektórymi sekretami nie trzeba się dzielić."
Pierwszą część "Przeglądu Końca Świata" przeczytałam parę lat temu, ale nie mając jak sięgnąć po kontynuacje, zapomniałam o tej serii. Kiedy ostatnio nadarzyła się okazja, do rozpoczęcia na nowo przygody z rodzeństwem Masonów i ich przyjaciółką i współpracowniczką Buffy, nie wahałam się ani chwili. Już teraz chcę Wam powiedzieć, że jeśli zamierzacie skreślić tę powieść z powodu zombie, żywych trupów, czy po prostu zainfekowanych, to chcę Wam powiedzieć byście nie popełniali tego błędu! Doczytajcie do końca moje słowa i zdecydujcie jeszcze raz, czy na pewno chcecie sobie odpuścić tę niesamowitą historię.
"Różnica między prawdą a kłamstwem polega na tym, że każde może cię zranić, ale tylko jedno może z czasem cię uzdrowić."
Choć mogłoby się wydawać, że zombie to główny temat tej książki, to tak nie jest. Owszem, jest on najistotniejszym elementem "Feed", bo bez zainfekowanych nie byłoby całej tej historii, ale Mira Grant ma dużo więcej do zaoferowania. Wraz z pierwszoosobową narracją Georgii mogłam odkrywać świat w jakim żyją bohaterowie, śledziłam bieg pełnej niebezpieczeństw kampanii prezydenckiej, a także cudowną, pełną ciepła relację rodzinną pomiędzy Shaunem a wspomnianą już Georgią. Autorka dopieściła każdy element swojej powieści, przedstawiła i wyjaśniła wszystko w taki sposób, że naprawdę nie mam się do czego przyczepić.
"Przełomowe momenty dostrzegamy dopiero wtedy, gdy już miną."
Główni bohaterowie są oryginalni - mało kiedy spotykam się z taką relacją pomiędzy rodzeństwem, jaka jest pomiędzy Georgią i Shaunem. Wspierają się, chronią nawzajem, dbają o to, by te drugie nie zrobiło głupot i nie wyobrażają sobie świata, w którym nie ma jednego z nich. Był to naprawdę piękny wątek. Buffy, a także Rick, którego poznałam w dalszej części "Feed" również nie pozostali mi obojętni. Mira przedstawiła również blogosferę w dość ciekawy sposób. Podzielona jest ona na parę stref, zależnie od tego czy autorzy postów przekazują fakty, pokazują zabawę w tykanie zombie patykiem i inne niebezpieczne rozrywki, czy też piszą fikcyjne utwory.
"- Naprawdę? Zrobiłabyś to dla mnie? Bo „siostra zostawiła mnie bez żadnego pojazdu na środku terenu opanowanego przez zombie” brzmi jak początek świetnego artykułu.
- Chyba nekrolog – odburknęłam."
Mira tworzy barwne opisy, i choć czasem można odnieść wrażenie, że jest ich dużo, to są one naprawdę ciekawe. Wydanie książki również mi się podoba, a także podział na księgi rozpoczynające się od cytatów bohaterów, oraz rozdziały kończące się zazwyczaj krótkimi postami głównych bohaterów z ich blogów. "Feed" ma szybką i nieprzewidywalną akcję, w której znajdują się jedynie krótkie momenty na rozluźnienie się. Choć nie zawsze zgadzam się z autorami, to zazwyczaj jestem w stanie się z czymś pogodzić, ale Miro... DLACZEGO???
"Czasami musisz sobie odpuścić i dać się ponieś biegowi wydarzeń."
Podsumowując, "Przegląd Końca Świata: Feed" jest wciągającą powieścią, od której nie sposób się oderwać. Oficjalnie oznajmiam, że jestem zainfekowana i muszę poznać kontynuację historii stworzonej przez Mirę Grant. Jeśli dalej nie czujecie się przekonani do lektury tej pozycji, to chyba pora na strzałkę z dawką Kellis-Amberlle. :D
"Morał z tej historii, oprócz oczywistego, "nie baw się martwymi", jest taki: są środki, których nie uświęci najświętszy cel."
Moja ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)