Tytuł oryginału: Anathema
Cykl: : The Eating Woods [1]
Autor: Keri Lake
Wydawnictwo: Hype
Ilość stron: 652
Gatunek: fantastyka, fantasy, dark fantasy
Tylko wygnani wiedzą, co czai się poza lasem… Szepczą, co czai się w Dzwonie Wiedźmy – lesie, do którego grzesznicy idą, by umrzeć. Mieszkańcy miasteczka nazywają go Żarłocznym Lasem, bo to, co zostaje zabrane, nigdy nie wraca. Tylko ci, którzy postradali zmysły, odważyliby się tam zbliżyć. Albo wygnani. Maevyth Bronwick wie, żeby nie zapuszczać się w mgliste labirynty drzew, ale tragiczny obrót wydarzeń zmusza ją do przekroczenia bramy z kości, której nie przekroczył jeszcze żaden śmiertelnik. Granicy, za którą znajduje się mroczny, fantastyczny świat, równie niebezpieczny, co uwodzicielski. To tam mieszka on – przeklęty pan Eidolonu. I to jemu powierzono ukrycie jej przed bractwem magów, które pragnie ją zgładzić w imię pradawnego proroctwa. Zevander Rydainn – najzimniejszy i najbardziej wyrachowany zabójca w całej Aethyrii – prędzej rzuciłby swoją zadziorną podopieczną watasze krwiożerczych ogniodraków, niż próbował ją chronić. Gdyby tylko mógł. Krew Maevyth stanowi klucz do złamania dręczącej go klątwy i unicestwienia zła uśpionego w Dzwonie Wiedźmy. Na nieszczęście lorda Rydainna los ma wobec tej kuszącej śmiertelniczki inne plany. A jego rosnąca obsesja na jej punkcie grozi zniszczeniem wszystkiego. Włącznie z nim samym. [opis wydawcy]
BOOKiton od @bbj_bookstagram sprawił, że sięgnęłam po "Anathemę" szybciej, niż planowałam. Mroczne, gotyckie fantasy przyciągało uwagę, a zagraniczne zachwyty sugerowały, że nie jest to kolejne gatunkowe "kopiuj wklej".
Początkowo poczułam się przytłoczona ilością nazw i informacji o świecie, ale z każdym rozdziałem byłam coraz bardziej zainteresowana. Keri zadbała o to, by objaśniać zasady na bieżąco, wraz z poznawaniem ich przez Maevyth. Powieść podzielona jest na 3 części, z czego najlepiej wspominam drugą, w której to działo się naprawdę dużo - mogłam zrozumieć bohaterów, wczuć się w intrygi i duszną atmosferę.
Autorka stworzyła ciekawe postacie, które nieco wymykają się typowym wzorcom, i choć nie zawsze rozumiałam ich zachowanie (np. brak instynktu samozachowawczego w niektórych momentach), to z przyjemnością obserwowałam ich losy. Doceniam, że Maevyth do samego końca kierowała się tymi samymi pobudkami, a jej relacja z Zevanderem nie sprawiła, że stała się inną osobą. Nie znaczy to, że się nie rozwijała, gdyż odkrywała i uczyła się magii, próbowała rozwikłać tajemnice z przeszłości oraz poznawała ciekawe osoby.
Muszę wspomnieć o MMC, który zaintrygował mnie swymi doświadczeniami, które były mroczne i poruszające. Autorka zgrabnie przedstawiła, jak ciężka przeszłość (a także teraźniejszość - Branimir ;_:) wpływa na ludzi, jak ciężko jest się wyrwać demonom minionych wydarzeń. Zaletą są postacie wokół Maevyth i Zevandera - są wyraziste, nie stanowią jednowymiarowego tła i wzbudzają przeróżne emocje.
"Anathema" to fantastyka z elementami horroru, oparta na przyciągającej fabule, bogatym światotwórstwie i bohaterach z niewyparzonymi językami. Jeśli lubicie fantastykę z nienachalnym slow-burn romansem, w której niebezpieczeństwa czyhają za każdym rogiem, to jest to pozycja dla Was. Było wiele zapadających w pamięć momentów, wzruszających i rozśmieszających cytatów, ale także trafiły się rzeczy, na które przewróciłam oczami, psujące nieco wiarygodność. Ostatnie zdania były zaskakujące - nie mogę się doczekać poznania "Eldritch"!
Moja ocena: 9/10
.png)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)