Tytuł oryginału: Miasto krwi
Cykl: Saga wschodnia [1]
Autor: Kamil Dziadkiewicz
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 336
Gatunek: fantasy
Moja ocena: 7/10
Najlepsze cytaty:
"Pieniądze nie mają znaczenia, dopóki nie będziesz wiedział, co z nimi zrobić."
"Czas stanowi o wszystkim, wyznacza wszelkie możliwe reguły temu światu. To czas jest [...] jedyną rzeczą, wobec której wszyscy jesteśmy równi."
"Nic nie jest takie na jakie wygląda."
XVII wiek. Młody Mulgih Thadur od dziecka jest bity, poniżany i znienawidzony przez swojego ojca, który wszelką winę za swoje niepowodzenia zrzuca na jego kalectwo. Kiedy złość na rodziciela staje się silniejsza od strachu, nastolatek zabija go pozorując samobójstwo. W momencie popełnienia zbrodni nie wie, że jego życie od teraz będzie zależało od innych osób, które niekoniecznie są mniej bezwzględne i fałszywe od tego, kogo zabił. Mulgih zostaje włączony w olbrzymi mechanizm napędzany rywalizacją, władzą, żądzą krwi oraz nienawiścią do różnych instytucji, głównie zdeprawowanego Kościoła. Jednak pozorne bezpieczeństwo szybko znika, a pozytywne emocje jakie pozostały w młodym mężczyźnie mimo jego fachu mogą przynieść na niego i jego bliskich jedynie zgubę.
Czy Mulgih uwolni się spod władzy zdradliwych ugrupowań? Czy uda mu się zachować przy życiu nie tylko siebie ale i tych, na których mu zależy? Czy idący po trupach reformatorzy mogą mieć dobre zamiary?
Do sięgnięcia po tę powieść przekonał mnie ciekawy opis, który zapowiadał intrygi, historyczne uniwersum i 'assassyńskie' klimaty (również okładka mi się z nimi skojarzyła). Nie miałam oporów przed tym, żeby sięgnąć po powieść polskiego debiutanta, bo już nie raz przekonałam się, że dużo potrafią. Nad oceną musiałam się dłużej zastanowić, bo mimo iż ogólnie "Miasto krwi" mi się spodobało, były w nim rzeczy, które niekoniecznie mi przypadły do gustu.
Akcja powieści ma miejsce w Hyruf, które - jak autor na samym początku napisał - jest stworzone na wzór siedemnastowiecznego Londynu. Atmosfera szarej codzienności mieszkańców miasta, kontrast ogromnej biedy z bogactwem, oraz zbrodnie, które są na początku dziennym są tylko na plus "Miasta krwi". Bohaterowie żyją w czasie krwawych wojen religijnych i reformacji, co Kamil Dziadkiewicz przedstawił brutalnie i bardzo realistycznie. Zawiłość przedstawianych zdarzeń, powiązania między sytuacjami a różnymi postaciami, które są przedstawione nam, czytelnikom jest wręcz onieśmielająca. Zdarzały się jednak momenty, gdy czułam się lekko zdezorientowana w tym, kto z kim i w jakim celu, ale na szczęście w większości się to wyjaśniało prędzej czy później. Coś co z pewnością mogę powiedzieć o tej książce to fakt, że jest zaskakująca. Często autor wodził mnie za nos (a ja wtedy myślałam, że znam rozwiązania zagadek), by nagle pokazać, że sytuacja końcowa wielce różni się od tej, którą mogłabym przewidzieć.
Mulgih jest dość złożoną postacią, pełną sprzeczności. Napędzany gniewem, strachem lub mając jasno obrany cel nie cofa się przed morderstwami, ale też potrafi być opiekuńczy, delikatny a nawet nie cofa się przed poświęceniem siebie dla dobra innych. Silla, którą poznajemy dosyć szybko, jest osobą zagubioną, oraz będącą pod kontrolą Garlona, który jest zleceniodawcą głównego bohatera. Nie jest typem silnej kobiety i mam nadzieję, że w kolejnych częściach autor doda jej choć trochę więcej odwagi. Garlon i Jaslag rywalizują od dawna, jednak zwycięzca może być tylko jeden. Obaj nie mają problemu, by drogę do celu zasłać trupami, więc momentami to co czytałam nie należało do najprzyjemniejszych fragmentów. Nie mogę powiedzieć, że w "Mieście krwi" toczy się walka 'dobrych' i 'złych' charakterów, bo tak jak mówi jeden z cytatów tej powieści "Nic nie jest takie na jakie wygląda.".
Kamil Dziadkiewicz prowadzi akcję szybko, nie ma czasu na nudę, jednak według mnie, w niektórych momentach mógł zmniejszyć ilość opisów (zdarzyło się 7 stron samych opisów). Podczas lektury widać, że autor naprawdę włożył w tę historię dużo pracy i czasu, bo wszystko jest bardzo dopracowane, a fakt, że nie wszystkie wątki zostały rozwiązane zwiększa zainteresowanie kontynuacją losów bohaterów. "Miasto krwi" nie jest powieścią pełną pięknych cytatów, ale jest pozycją, która pokazuje ludzką psychikę bez jej ubarwiania.
"Miasto krwi" jest złożoną powieścią, która wyszła spod pióra dobrze zapowiadającego się polskiego pisarza Kamila Dziadkiewicza. Kryminał przeplata się tu z fantasy, ofiara zamienia się w myśliwego, a krew leje się po ulicach z powodu rządzących i ich podwładnych. Kto wygra? kościół czy reformatorzy? prawda czy kłamstwo? Przekonajcie się sami sięgając po pierwszą części Sagi wschodniej.
"Czas stanowi o wszystkim, wyznacza wszelkie możliwe reguły temu światu. To czas jest [...] jedyną rzeczą, wobec której wszyscy jesteśmy równi."
"Nic nie jest takie na jakie wygląda."
XVII wiek. Młody Mulgih Thadur od dziecka jest bity, poniżany i znienawidzony przez swojego ojca, który wszelką winę za swoje niepowodzenia zrzuca na jego kalectwo. Kiedy złość na rodziciela staje się silniejsza od strachu, nastolatek zabija go pozorując samobójstwo. W momencie popełnienia zbrodni nie wie, że jego życie od teraz będzie zależało od innych osób, które niekoniecznie są mniej bezwzględne i fałszywe od tego, kogo zabił. Mulgih zostaje włączony w olbrzymi mechanizm napędzany rywalizacją, władzą, żądzą krwi oraz nienawiścią do różnych instytucji, głównie zdeprawowanego Kościoła. Jednak pozorne bezpieczeństwo szybko znika, a pozytywne emocje jakie pozostały w młodym mężczyźnie mimo jego fachu mogą przynieść na niego i jego bliskich jedynie zgubę.
Czy Mulgih uwolni się spod władzy zdradliwych ugrupowań? Czy uda mu się zachować przy życiu nie tylko siebie ale i tych, na których mu zależy? Czy idący po trupach reformatorzy mogą mieć dobre zamiary?
Do sięgnięcia po tę powieść przekonał mnie ciekawy opis, który zapowiadał intrygi, historyczne uniwersum i 'assassyńskie' klimaty (również okładka mi się z nimi skojarzyła). Nie miałam oporów przed tym, żeby sięgnąć po powieść polskiego debiutanta, bo już nie raz przekonałam się, że dużo potrafią. Nad oceną musiałam się dłużej zastanowić, bo mimo iż ogólnie "Miasto krwi" mi się spodobało, były w nim rzeczy, które niekoniecznie mi przypadły do gustu.
Akcja powieści ma miejsce w Hyruf, które - jak autor na samym początku napisał - jest stworzone na wzór siedemnastowiecznego Londynu. Atmosfera szarej codzienności mieszkańców miasta, kontrast ogromnej biedy z bogactwem, oraz zbrodnie, które są na początku dziennym są tylko na plus "Miasta krwi". Bohaterowie żyją w czasie krwawych wojen religijnych i reformacji, co Kamil Dziadkiewicz przedstawił brutalnie i bardzo realistycznie. Zawiłość przedstawianych zdarzeń, powiązania między sytuacjami a różnymi postaciami, które są przedstawione nam, czytelnikom jest wręcz onieśmielająca. Zdarzały się jednak momenty, gdy czułam się lekko zdezorientowana w tym, kto z kim i w jakim celu, ale na szczęście w większości się to wyjaśniało prędzej czy później. Coś co z pewnością mogę powiedzieć o tej książce to fakt, że jest zaskakująca. Często autor wodził mnie za nos (a ja wtedy myślałam, że znam rozwiązania zagadek), by nagle pokazać, że sytuacja końcowa wielce różni się od tej, którą mogłabym przewidzieć.
Mulgih jest dość złożoną postacią, pełną sprzeczności. Napędzany gniewem, strachem lub mając jasno obrany cel nie cofa się przed morderstwami, ale też potrafi być opiekuńczy, delikatny a nawet nie cofa się przed poświęceniem siebie dla dobra innych. Silla, którą poznajemy dosyć szybko, jest osobą zagubioną, oraz będącą pod kontrolą Garlona, który jest zleceniodawcą głównego bohatera. Nie jest typem silnej kobiety i mam nadzieję, że w kolejnych częściach autor doda jej choć trochę więcej odwagi. Garlon i Jaslag rywalizują od dawna, jednak zwycięzca może być tylko jeden. Obaj nie mają problemu, by drogę do celu zasłać trupami, więc momentami to co czytałam nie należało do najprzyjemniejszych fragmentów. Nie mogę powiedzieć, że w "Mieście krwi" toczy się walka 'dobrych' i 'złych' charakterów, bo tak jak mówi jeden z cytatów tej powieści "Nic nie jest takie na jakie wygląda.".
Kamil Dziadkiewicz prowadzi akcję szybko, nie ma czasu na nudę, jednak według mnie, w niektórych momentach mógł zmniejszyć ilość opisów (zdarzyło się 7 stron samych opisów). Podczas lektury widać, że autor naprawdę włożył w tę historię dużo pracy i czasu, bo wszystko jest bardzo dopracowane, a fakt, że nie wszystkie wątki zostały rozwiązane zwiększa zainteresowanie kontynuacją losów bohaterów. "Miasto krwi" nie jest powieścią pełną pięknych cytatów, ale jest pozycją, która pokazuje ludzką psychikę bez jej ubarwiania.
"Miasto krwi" jest złożoną powieścią, która wyszła spod pióra dobrze zapowiadającego się polskiego pisarza Kamila Dziadkiewicza. Kryminał przeplata się tu z fantasy, ofiara zamienia się w myśliwego, a krew leje się po ulicach z powodu rządzących i ich podwładnych. Kto wygra? kościół czy reformatorzy? prawda czy kłamstwo? Przekonajcie się sami sięgając po pierwszą części Sagi wschodniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)