Tytuł oryginału: Chłopki. Opowieść o naszych babkach
Cykl: -
Autor: Joanna Kuciel-Frydryszak
Wydawnictwo: Marginesy
Ilość stron: 496
Gatunek: reportaż
Autorka "Służących do wszystkiego" wraca do tematu wiejskich kobiet, ale tym razem to opowieść zza drugiej strony drzwi chłopskiej chałupy. Podczas, gdy Maryśki i Kaśki wyruszają do miast, by usługiwać w pańskich domach, na wsiach zostają ich siostry i matki: harujące od świtu do nocy gospodynie, folwarczne wyrobnice, mamki, dziewki pracujące w bogatszych gospodarstwach. Marzące o własnym łóżku, butach, szkole i o zostaniu panią. Modlące się o posag, byle „nie wyjść za dziada” i nie zostać wydane za morgi. Dzielące na czworo zapałki, by wyżywić rodzinę. Często analfabetki, bo „babom szkoły nie potrzeba”. Nasze babki i prababki."[opis wydawcy]
Minął rok odkąd "Chłopki" pojawiły się na rynku. Nieczęsto zdarza mi się sięgnąć po reportaże, właściwie od lat nie miałam styczności z tym gatunkiem literatury. Mimo, że zwykle skłaniam się ku fantastyce czy romansom, to nie raz wpadałam na pozytywne opinie na temat dzieła Kuciel-Frydryszak. Nie dość, że zostałam tym zachęcona do lektury, to jeszcze oczekiwania miałam spore.
Nie będę ukrywać - nie była to łatwa opowieść. Pragnę w tym miejscu wyjaśnić, że bolesna była otwartość w przedstawianiu trudnych tematów, a nie styl i język autorki, które są bardzo przyjemne w odbiorze. Joanna nie ukrywa niczego za cukierkowym woalem - nasze prababki były wykorzystywane, pogardzane, wycieńczone fizycznie oraz psychicznie. Poza (czasem chaotycznym) prześledzeniem życia bohaterek reportażu, pisarka przybliża szarą codzienność całego chłopstwa - opisów ubioru, chat, posiłków czy chorób nie brakuje.
Podczas lektury nie byłam w stanie skupić się na niczym innym, kolejne rozdziały pochłaniałam jeden za drugim. Przyglądanie się dramatom i ogromnej sile wspominanych kobiet sprawiło, że zyskałam nowe spojrzenie na najstarsze pokolenia społeczeństwa. Dzięki Kuciel-Frydryszak było mi dane lepiej poznać źródła pewnych traum, których ślady są dostrzegalne po dziś dzień, za co jestem jej ogromnie wdzięczna.
"Chłopki" odkrywają te karty historii, których wielu woli nie ruszać. Nikt nie chce patrzeć w stronę biednych, często zgwałconych, pobitych kobiet, które jeśli nie zostały sprzedane w ramach małżeństwa, to zaharowywały się byle tylko przeżyć, a przy odrobinie szczęścia wywalczyć sobie i dzieciom lepszą przyszłość. Reportaż porusza dzieje nie tylko przykładowych chłopek, ale i konkretnych rodów, dzięki czemu przedstawione kobiety stają się jeszcze bliższe, a ich życie namacalne. Jest to pozycja niezwykle wartościowa i poruszająca, która pomimo całej brutalności życia swoich bohaterek daje nadzieję i inspiruje, by pomimo trudności iść do przodu - jeśli nie dla samych siebie, to dla następnych pokoleń.
"Kiedy pojawia się w inwentarzu syn chłopa, podane jest jego imię: gdy jest to dziewczyna, wystarczy hasło: córka. jako mniej ważna pozostaje bezimienna"
Moja ocena: 9/10
Ta książka znajduje się na liście moich obowiązkowych lektur.
OdpowiedzUsuńWarto ją poznać, jest jedną tych, o których nie da się zapomnieć
Usuń