sobota, 30 stycznia 2016

96. Co, jeśli... - Rebecca Donovan


Tytuł oryginału: 
What If
Cykl: -
Autor: Rebecca Donovan
Wydawnictwo: Feeria Young
Ilość stron: 380
Gatunek: powieść młodzieżowa, obyczajowa, new adult
Moja ocena: 7/10
Najlepsze cytaty: 
"Nawet jeśli się udaje, że nic się nie stało, wciąż jest to tak samo realne."

"Wyrzuty sumienia to przebiegłe bestie. Ranią głęboko, a kiedy rana już się zabliźnia, posypują ją solą."

"Przecież, nie mogę krzyczeć za każdym razem, gdy życie wydaje mi się nie do zniesienia. 
-Więc, niech gwiazdy uczynią twoje życie lepszym [...] A kiedy wzejdzie słońce, a gwiazdy znikną, zabiorą ze sobą cały twój ból."

Cal jak co dzień przed studiami wpada do kawiarni po kawę, jednak ten ranek jest inny. Zauważa w kawiarni dziewczynę, która bardzo przypomina mu przyjaciółkę z dzieciństwa, która nagle przepadła. Mimo ogromnego podobieństwa do Nicole, Nyelle wygląda inaczej, zachowuje się inaczej i nic nie wskazuje na to, że to może być ona. Cal nie wie co myśleć o nowej znajomej, czy ufać temu co pamięta, czy temu co widzi. Z każdym kolejnym dniem chłopak poznaje bliżej Nyelle i wraz z Rae, która z Nicole i Richelle była jego przyjaciółką w młodości, stara się znaleźć odpowiedzi na dręczące pytania, jednak wraz z rozwiązaniami przybywają kolejne niewiadome...

Co, jeśli Nicole przepadła bo stało się jej coś złego? Co, jeśli Cal nie zdoła poznać prawdy o Nyelle zanim ta spontanicznie zrobi coś głupiego? Co, jeśli można wszystko zacząć od nowa?


Mogłabym teraz powiedzieć, że Rebeccę Donovan znają chyba wszyscy po tym, jak hucznie i z entuzjazmem przyjęła się jej seria "Oddechy", jednak ja sama dopiero w ostatnim tygodniu poznałam styl pisania tej autorki i nie wiem co mam o nim myśleć. "Co, jeśli..." nie trafiło by w moje ręce gdyby nie promocja w Empiku, która łącznie z internetowymi zachwytami nad autorką sprawiła, że dałam się skusić. Ciężko mi się teraz pisze tą recenzję, bo jestem tak rozdwojona w swoim postrzeganiu historii jaką przedstawiła mi Rebecca, że nie wiem od czego mam zacząć...

Moim pierwszym odczuciem, gdy zabrałam się do lektury było zaintrygowanie, którego miejsce po pierwszych stronach zajął dystans do tego co czytałam. W mojej głowie od razu zaświeciła się czerwona lampka i świecące napisy "Uważaj! To pachnie plagiatem!", kiedy bohaterowie, sytuacje, zaczęły niepokojąco przypominać mi "Hopeless"/"Losing hope", a później "Morze Spokoju". Naprawdę, potrafiło mi to tak zniesmaczyć mi lekturę, że czytałam ją bardzo powoli. Na szczęście autorka nagle zaczęła obierać własny kurs prowadzenia akcji co znacznie poprawiło jakość poznawania historii Cala.

Cal jest zarówno głównym bohaterem jak i narratorem, choć tym drugim nie zawsze, bo Rebecca wplotła w akcję, która dzieje się teraz, momenty z przeszłości postaci, które są przedstawiane z perspektywy różnych członków paczki. Chłopak jest kobieciarzem, często zrywa z dziewczynami, a później przed nimi ucieka, ten tchórzliwy element jego osobowości mnie irytował, bo bał się nawet porozmawiać z dziewczyną na poważniejsze tematy. Nyelle jest szalona, spontaniczna, nieprzewidywalna (czym często przywodziła mi na myśl Alaskę z powieści Greena), jednak momentami wydawała mi się zbyt dziecinna, i choć po przeczytaniu książki mam jaśniejszy pogląd na jej postać to myślę, że czasem mogłaby się powstrzymać, lub podejść do czegoś racjonalniej. Rae jest świetną przyjaciółką, wspierającą, ale też opamiętującą głównego bohatera, gdy ten czegoś nie zauważa, bądź postępuje nielogicznie. Poznałam również Richelle, Nicole, a nawet ich rodziców. Ogólnie wszyscy bohaterowie, ci drugoplanowi również, są wykreowani w ciekawy sposób, nie są papierowi, co jest wielką zaletą tej powieści.

Autorka choć starała się, by czytelnik nigdy się nie nudził, to według mnie bardziej skupiła się na tym, co jest tytułem jej książki. Tak naprawdę ważne jest to co się dzieje wewnątrz bohaterów, co przeżyli a ich działania schodzą na dalszy plan. Mimo to cieszę się, że Rebecca zrobiła tak a nie inaczej, bo dzięki temu powieść "Co, jeśli..." zyskuje pełną wymiarowość, bardziej dotyka swojego odbiorcę (mnie aż za bardzo, bo w pewnym momencie miałam łzy w oczach, a nie spodziewałam się, że tak mnie poruszy pewien fragment). Strasznie spodobał mi się pomysł na retrospekcje z przeszłości, które powoli sprawiają, że inaczej postrzega się bohaterów, nie wyobrażam sobie tej pozycji bez nich.


Książka "Co jeśli..." jest opowieścią o dorastaniu, rozpaczliwym poszukiwaniu siebie, uciekaniu od przeszłości, od trudów, ale też o nadziei, sile przyjaźni, zaufaniu oraz najzwyczajniej w świecie o miłości. Mimo iż ocena nie najwyższa (ze względów wymienionych wcześniej) to nie żałuję, że poznałam historię o Calu i Was zachęcam do jej poznania, bo może tak jak ja zaczniecie choć odrobinę inaczej postrzegać swoje życie. Nie wiem co by było, jeśli zrobiłabym tysiące rzeczy inaczej, jednak wiem, że gdybym nie sięgnęła po tę powieść to ominęła by mnie intrygująca i zaskakująca lektura. 

"Kiedy taką [spadającą gwiazdę] dojrzysz, musisz wypowiedzieć życzenie i poprosić o drugą szansę, żeby tym razem zrobić wszystko jak należy."

"Tak bardzo starasz się spełnić oczekiwania innych. Martwię się, że w głębi duszy nie jesteś szczęśliwa."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spodobał się post? Skomentuj! :)