czwartek, 4 stycznia 2018

191. Łowczyni - Virginia Boecker



Tytuł oryginału: The Witch Hunter
Cykl: Łowczyni[1]
Autor: Virginia Boecker
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 396
Gatunek: Fantasy, fantastyka


Elizabeth Grey służy w doborowej jednostce królewskich łowców czarownic. Wraz z kolegami całe życie poświęciła wyplenieniu z Anglii wszelkich przejawów magii, której uprawianie zakazane jest na mocy prawa. W tajemniczych okolicznościach jednak, sama Elizabeth zostaje oskarżona o posługiwanie się czarami, aresztowana i skazana na śmierć na stosie. Jej wybawicielem okazuje się człowiek, którego uważała za swojego najbardziej zaciętego wroga,- Nicholas Perevil, najpotężniejszy mag w królestwie. Czarownik składa jej propozycję – uratuje dziewczynę, jeśli ona w zamian pomoże zdjąć ciążącą na nim klątwę. Problemem jest jednak przeszłość Elizabeth – byłej łowczyni czarownic – o której nowi towarzysze nie mają pojęcia. Jeżeli się dowiedzą, stos może się okazać najmniejszym z jej problemów. Próbująca znaleźć ratunek w magicznym świecie wiedźm, duchów i piratów oraz pewnego szalenie przystojnego uzdrowiciela, dziewczyna będzie musiała poważnie się zastanowić nad znaczeniem przyjaźni i wrogości, miłości i nienawiści, oraz dobra i zła. [opis wydawnictwa]



"Najlepszym sposobem, by pokazać innym, że jest się człowiekiem godnym zaufania, jest pokazać, iż potrafi się samemu ufać."

Sięgając po "Łowczynię" miałam nadzieję, że autorka zaserwuje mi ciekawą, oryginalną powieść fantasy którą zapamiętam na długo. Miałam świadomość, że jest to debiutancka powieść Virginii, ale nie nastawiałam się do niej negatywnie - w końcu każdy wielki pisarz robił kiedyś ten pierwszy krok. 

Powieść zaczyna się w dość ciekawym momencie - podczas pracy głównej bohaterki (tytułowej Łowczyni Czarownic) u boku przyjaciela z dzieciństwa, Caleba. Akcja mknie na tyle szybko, by nie nudzić czytelnika, a dość szybkie tempo utrzymuje się aż do samego punktu kulminacyjnego, który tak właściwie nie do końca mnie do siebie przekonał, choć miał ciekawe elementy. Obraz alternatywnej wersji Anglii jest po prostu świetny, Virginia w przekonujący sposób wplotła do świata przedstawionego elementy magiczne.

Bohaterowie są dość dobrze wykreowani, główna bohaterka ma przyjemny w odbiorze charakter, a jedyne na co cierpi to kompleks bohatera. Niecodzienna grupa ludzi pod kierownictwem czarownika Nicholasa spodobała mi się swoją różnorodnością, mogłam poznać m.in pirata, uzdrowiciela, błazna czy podopieczną magika. Virginia kupiła mnie delikatnym uczuciem jakie rodzi się powoli między bohaterami "Łowczyni", które nagina zasady jakie panują w ich sercach.

Książka ta idealnie pokazuje, że warto patrzeć ponad uprzedzenia, które narzuca zarówno społeczeństwo jak i każdy z nas sam w sobie. Styl autorki jest prosty i z łatwością pokonuje się kolejne strony jej powieści. Automatycznie zagłębicie się coraz bardziej w świecie wykreowanym przez Virginię i nie raz wstrzymacie oddech z zaskoczenia lub strachu.

"Łowczyni" mimo, że jest oryginalną powieścią to nie zawładnęła moim sercem. Mam wrażenie, że pomimo wielu zalet, czegoś jej brakuje. W odbiorze jest raczej bardzo lekką, prostą historią, którą prawdę powiedziawszy pewnie za niedługo zapomnę. Mimo to, z powodu na dobre strony tej lektury nie będę jej źle wspominać.


"Przeszłości nie da się zmienić. Wiesz o tym równie dobrze jak ja. Z drugiej strony, nie da się również przewidzieć przyszłości. (...) To, co zrobisz, kim zechcesz zostać, zależy wyłącznie od ciebie."

Moja ocena:6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spodobał się post? Skomentuj! :)