Tytuł oryginału: Turtles all the way down
Cykl: -
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 312
Gatunek: literatura młodzieżowa
Szesnastoletniej Azie do głowy by nie przyszło, że będzie prowadzić śledztwo w sprawie tajemniczego zniknięcia miliardera Russella Picketta. Jest jednak sto tysięcy dolarów nagrody do zgarnięcia, no i jej Najlepsza i Najbardziej Nieustraszona Przyjaciółka Daisy bardzo chce rozwiązać tę zagadkę! Dziewczyny wspólnie próbują dotrzeć do Davisa, syna miliardera, którego Aza poznała kiedyś na letnim obozie. Na pozór niewiele ich dzieli, ale tak naprawdę jest to przepaść. Aza się stara. Stara się być dobrą córką, dobrą przyjaciółką, dobrą uczennicą, a nawet detektywem, jednocześnie zmagając się z obezwładniającymi lękami i dręczącymi myślami, których spirala coraz bardziej się zacieśnia. (opis wydawcy)
"Nigdy się nie wie, co czuje druga osoba, tak jak dotykanie cudzego ciała nie jest tym samym co jego posiadanie."
John Green podbił świat literatury młodzieżowej wraz z bestsellerową powieścią "Gwiazd naszych wina". Mając za sobą lekturę wszystkich poprzednich tytułów jego autorstwa, gdy tylko dowiedziałam się o wydawaniu kolejnej byłam przeszczęśliwa. Od samego początku wiedziałam, że "Żółwie aż do końca" spodobają mi się, tak jak wcześniejsze powieści. Czy było to myślenie błędne? Tu niestety muszę powiedzieć, że tak.
"Zaczynałam jednak rozumieć, że życie to nie tyle twoja opowieść, co opowieść o tobie."
Pomysł z powierzeniem roli głównego bohatera osobie z chorobą psychiczną wydał mi się dość oryginalnym posunięciem. John Green zawsze potrafił kreować swoje postacie w sposób wyjątkowy, tak samo zresztą było z sytuacjami, w których się znajdywali. Muszę przyznać, że postać Azy, dziewczyny wyczulonej na bakterie w sobie oraz poza organizmem, która nagminnie otwiera ranę w palcu, żeby tylko uchronić się przed śmiercią, jest zdecydowaną zaletą "Żółwi...". Z mojego punktu widzenia również nawiązanie do "Gwiezdnych wojen" wyszło na plus, ponieważ mam ogromny sentyment do tego uniwersum.
"Każdy może na ciebie spojrzeć, lecz spotkanie kogoś, kto widzi ten sam świat co ty, jest zjawiskiem dość rzadkim."
Mimo powyższych zalet, przyznaję, że fabuła nie do końca mi się spodobała. Wątek zaginionego miliardera jest zepchnięty na bok, choć relacja pomiędzy jego synem Davisem a Azą jest dość rozbudowana. Sam wątek choroby Azy podobał mi się gdzieś do 2/3 powieści, pod koniec nie do końca mnie przekonywał. Akcja biegnie w dość powolnym tempie, czy to plus? Zależy czego oczekujecie od tej historii. Według mnie, można by nadać jej więcej napięcia.
"Najgorsze w całkowitej samotności jest to, że myślisz o czasach, w których pragnąłeś, żeby wszyscy zostawili cię w spokoju. Kiedy to robią, zostajesz sam i okazujesz się dla siebie okropnym towarzystwem."
John Green, jak to John Green potrafi swobodnie prowadzić czytelnika przez kolejne rozdziały. Zawarł on w "Żółwiach aż do końca" wiele ciekawych cytatów, które pewnie nie jednemu z Was się spodobają. Wadą jest według mnie wydanie książki, które ani nie pasuje do polskich wydań innych tytułów autora zachowanych w jednakowym stylu, ani nie przyciąga uwagi.
"Ja" to najtrudniejsze słowo do zdefiniowania.
Podsumowując, "Żółwie aż do końca" nie zachwycają. Owszem, główna bohaterka ma problemy, o których czyta się łatwo i szybko, ale tym razem John Green nie zaserwował tak porywającej historii jak wcześniej. Jeśli żywicie sympatię do tego autora, to i tak zachęcam Was do poznania tej lektury, jednakże jeśli nigdy nie mieliście styczności z Zielonym, to może rozpocznijcie przygodę innym jego dziełem... Osobiście nie czuję się zrażona do autora i z pewnością przeczytam kolejne jego powieści, jednakże nie czuję się zauroczona powieścią o Azie i jej spiralach myślowych.
"Pamiętasz swoją pierwszą miłość, ponieważ ona pokazuje ci, udowadnia, że potrafisz kochać i być kochana"
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)