Witajcie!
Ostatnio naszła mnie chęć na przeprowadzenie wywiadu z jakimś autorem, który mogłabym później zamieścić tu, na blogu. Mój wybór padł na Tomasza Sobanię, młodego debiutanta, który nie tak dawno wydał swoją pierwszą powieść "Speculo", które miałam przyjemność recenzować [moja recenzja]. Wywiad został przeprowadzony w miłej i lekkiej atmosferze, i mam nadzieję, że Wam również się on spodoba. Zapraszam do lektury! :)
Debby: Jak zaczęła się Twoja historia z pisaniem?
Zdjęcie z Facebook'a |
Tomasz: To, że zacząłem pisać jest zasługą mnóstwa przeczytanych wcześniej książek. W podstawówce wracałem do domu i nieraz czytałem do wieczora, co później skutkowało tym, że w mojej głowie pojawiało się wiele innych historii. Na lekcji, kiedy siedziałem w ławce, nudząc się niemiłosiernie, co do tej pory specjalnie się nie zmieniło, zacząłem opisywać jedną z nich. Niedługo miałem już kilkanaście stron, a parę osób z klasy za moim przykładem zaczęło pisać coś swojego. Założyliśmy nawet mały klub pisarzy, i skończyło się na tym, że oni napisali po kilkanaście stron, a ja 164. Po napisaniu okazało się jednak, że to nie jest do końca to, czego chciałem, a już na pewno nie było to tak dobre, jak historie, które spotykałem w książkach. Wtedy okazało się, że moje 164 strony tak naprawdę do niczego się nie nadają, a moje marzenie o własnej książce będzie musiało poczekać.
Debby: Było to "Speculo" czy jakaś inna powieść?
Tomasz: Nie, to było coś innego, chociaż gatunek ten sam. Stanąłem przed wyborem - czy chcę kontynuować to, co zacząłem, nawet jeśli zajmie to kolejne lata czy wybieram łatwą drogę i po prostu nie męczę się więcej. Dla mnie wybór był dosyć oczywisty - skoro nie udało mi się za pierwszym razem, to zrobię wszystko, żeby udało się za drugim. I wtedy zacząłem pisać "Speculo". Przekonałem się wtedy, że choć za pierwszym razem poniosłem porażkę, to jednak dużo się dzięki temu nauczyłem i zaczynałem pisać nową książkę, mając już odrobinę doświadczenia. Przekonałem się, że porażka to tak naprawdę dobry nauczyciel, a ona sama nigdy nie powinna być niczym więcej niż przystankiem na drodze
Debby: Czy podczas pisania "Speculo" związałeś się z kreowanym światem, bohaterami? "Wsiąknąłeś" w tę rzeczywistość?
Tomasz: W pewien sposób tak. Właściwie chwilami pisanie nie różniło się od czytania, bo też miałem jakąś historię przed oczami i wyobrażałem sobie, jak to będzie dalej wyglądać.
Debby: Pisałeś wcześniej, że dużo czytasz, masz ulubionych autorów/serie?
Tomasz: Tak. J.K. Rowling, Dan Brown, Tolkien i Lewis - to Ci bardziej znani. A z polskich to przede wszystkim Nienacki i jego Pan Samochodzik.
Debby: Jesteś młody, nie bałeś się odbioru "Speculo" przez innych kiedy zdecydowałeś się je wydać?
Tomasz: Oczywiście, że się bałem. W takich chwilach pomocna jest świadomość, że nie można zadowolić każdego. Zawsze znajdą się Ci, którym to, co robisz się spodoba, i odwrotnie. Mimo wszystko, i tak też jest w moim przypadku, wiele więcej jest tych życzliwych. A co z tymi drugimi? Z tymi, którzy w Ciebie nie wierzą i próbują ściągnąć w dół? Cóż... mnie oni tylko motywują do pracy. Kiedy ktoś mi mówi, że nie mogę, to ja muszę. Muszę mu udowodnić, że się myli. Zresztą, to takim osobom zadedykowałem książkę.
Debby: Czy fakt wydania tej książki coś w Tobie zmienił?
Tomasz: Nie tyle samo wydanie książki wiele we mnie zmieniło, co droga do mojego marzenia. Nauczyłem się samodyscypliny i kreatywności w sytuacjach z pozoru beznadziejnych jak ze mną - szesnastolatkiem, który miał skądś wziąć 6600 złotych. Dała mi też sporo pewności siebie, a przy tym pozwoliła mi na zbudowanie rozsądnego poczucia własnej wartości.
Debby: Idziesz za ciosem i niebawem będziemy mogli przeczytać Twoją kolejną powieść. Jaka ona jest?
Tomasz: Jest jeszcze lepsza od pierwszej. :) Naprawdę, przez kolejne lata pisania nauczyłem się tyle, że widać ogromną różnicę. Nie tylko styl pisania się poprawił, ale przede wszystkim fabuła jest tak oryginalna i ciekawa, jak chciałem, żeby była, kiedy pisałem swoje pierwsze strony. Poza tym, cieszę się, że z tą książką niosę ważny dla mnie przekaz - żeby doceniać i być wdzięcznym za to, co mamy. Piszę o ludziach, którzy dopiero gdy stracili wszystko, zaczęli doceniać to, co mieli.
Zdjęcie ze spotkania autorskiego z Tomaszem |
Debby: Skąd czerpiesz inspiracje do swoich powieści?
Tomasz: Źródła są różne. Pomysł na kolejną serię narodził się w trakcie zmywania naczyń. Zazwyczaj doświadczam momentu, w którym pojawia się najogólniejszy zarys, do którego później dobudowuję resztę. Część pomysłów pojawia się już w trakcie pisania
Debby: Czy wzorowałeś postacie na kimś kogo znasz czy też były to osoby stworzone całkowicie z Twojej wyobraźni?
Tomasz: W "Speculo" główny bohater dostał imię po moim przyjacielu, Kamil to mój kuzyn, który zawsze był trochę " przy sobie", a Oliwia to imię dziewczyny, która w gimnazjum, zwłaszcza na matematyce robiła mi notatki, kiedy sobie pisałem. W dalszej części postaci są w całości przeze mnie wymyślone. W drugiej książce też tak jest, chociaż pewne zachowania, które później wykorzystuję, podpatruję u innych ludzi.
Debby: Jakie to uczucie widzieć swoje nazwisko w księgarniach? Peszy Cię to czasem?
Tomasz: To było jedno z moich marzeń, więc raczej chce mi się skakać z radości. Z książką było związane wiele mniejszych marzeń - takie najprostsze trzymanie jej w rękach i wpatrywanie się w nazwisko, napisanie dedykacji i zostawienie podpisu... A kiedy któreś z nich się spełnia, to jestem zbyt szczęśliwy, by się peszyć. Dla takich momentów warto było latami pracować.
Debby: Czy oprócz "Speculo" i "Świtu życia" piszesz coś 'do szuflady'?
Tomasz: Ostatnio zdarza mi się skrobać wiersze, zwłaszcza kiedy jestem sfrustrowany tym, jak można marnować czas w szkole. Wtedy wena jest najlepsza. I do tego wziąłem się ostatnio za felietony, ale to dlatego, że dostałem ofertę pracy w gazecie :)
Debby: Jest wielu ludzi, w tym duża część nastolatków, którzy piszą, ale nikomu tego nie pokazują, co chciałbyś im przekazać?
Tomasz: Żeby się nie bali tego, co powiedzą inni. Strach powstrzyma ich i nigdy nie przekonają się, jak wiele mogli zyskać. A jeśli sami nie są przekonani do swoich tekstów, to niech piszą dalej, aż wypracują to, czego chcą. I niech pamiętają - nie zawsze udaje się od razu, mnie też się nie udało, ale jeśli tylko będą dość wytrwali, to, o czym marzą, przyjdzie.
Tomaszowi za rozmowę jeszcze raz bardzo dziękuję, a Was zapraszam do lektury jego książki, oraz spojrzenie na jego autorski fanpage na Facebooku [klik]. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)