Tytuł oryginału: The Siren
Cykl: -
Autor: Kiera Cass
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 392
Gatunek: fantasy, fantastyka
Cytaty:
"Nasza pamięć jest jak wadliwy aparat fotograficzny – nie możemy być pewni, że obraz, który staramy się uchwycić będzie rzeczywiście wyraźny."
"Czasem trzeba ulżyć cierpieniu, a nawet wykrzyczeć je, bo jeśli tego nie zrobisz, spustoszy cię"
"Czasem trzeba ulżyć cierpieniu, a nawet wykrzyczeć je, bo jeśli tego nie zrobisz, spustoszy cię"
Kahlen jest Syreną, i tak jak jej siostry musi zwodzić ludzi swym głosem do Matki Ocean na pewną śmierć. Pomimo zalet swego bytu, takich jak bycie dziewiętnastolatką przez sto lat i możliwość podróżowania po całym świecie bez ograniczeń, to dziewczyna jest zasmucona. Nastolatka pragnie miłości jaką obserwuje wśród ludzi, ale wie, że nie dość, że oznaczałoby to złamanie zasad Matki Ocean, to najprawdopodobniej zabiłaby ukochanego najcichszym dźwiękiem. Jednak kiedy dziewczyna poznaje uroczego Akinlego zaczyna żywić nadzieję, że związek z człowiekiem - choć ryzykowny - jest możliwy.
Czy miłość Kahlen do Akinlego skończy się happy endem? a może stanie się największą tragedią w ich życiu? Czy Syrenie uda się pogodzić ze swoim przeznaczeniem?
Pokochałam twórczość Kiery Cass po poznaniu jej serii "Selekcja", więc widmo lektury "Syrena" wydawało mi się przyjemną rzeczą. Muszę przyznać, że po przeczytaniu tej książki - która jak się okazało jest debiutem autorki - mam mieszane uczucia. Nie jestem pewna czy w ogóle potrafię tę powieść ocenić jednoznacznie, bo zarówno mi się spodobała, jak zawiodłam się na niej.
Dawno nie spotkałam się z wątkiem syreny w książce, ale pamiętam jak w szkole podstawowej miałam fazę na serial "H2O - wystarczy kropla". "Syrena" była przyjemnym powrotem do królestwa tych często zaniedbywanych w literaturze istot. Spodobało mi się to, jak autorka wykreowała świat syren, jak przedstawiła ich relację i zależność od Matki Ocean i samą historię ich powstawania. Sama Matka Ocean była dla mnie zaskoczeniem - z jednej strony zabójcza, chłodna, a z drugiej tęskniąca za uczuciem, akceptacją. Było to ciekawe podejście do tematu wody, i tego, że zarówno ratuje ludzi jak i ich zabija.
Kahlen była ciekawą bohaterką, z ogromną wewnętrzną siłą. Należy do tych bohaterek, które uczą się na swoich błędach i nigdy nie rezygnują ze swoich marzeń. Polubiłam również Miakę, która była uroczą postacią i artystką, a także Akinlego - zakazaną miłość głównej bohaterki. Chłopak ten, a w zasadzie młody mężczyzna zaskoczył mnie i to pozytywnie, bo różnił się od większości rówieśników w innych książkach swoim podejściem do miłości. Wiecie, to taki typ baśniowego księcia dżentelmena.
Choć w książce naprawdę dużo się dzieje, to tak naprawdę cały czas jesteśmy skupieni na Kahlen i jej poszukiwaniu siebie (i miłości). Z opisów dowiadywałam się zarówno jak mijały miesiące i lata syrenich sióstr, jak i poznawałam ich historie z czasów przed zostaniem przez nich legendarnymi istotami o zabójczym głosie. Styl autorki jest cięższy niż w "Selekcji", książka, mimo ciekawej akcji, wymaga sporo czasu od czytelnika.
Prawdę powiedziawszy, patrzę na tę pozycję bardziej jak na baśń niż zwykłą powieść fantasy. Myślę, że powinna się spodobać młodszym czytelnikom, ale i starszym lubującym się w takich klimatach. "Syrena" Kiery Cass jest przyjemną lekturą, której bohaterka poszukuje odpowiedzi na pytanie, czy warto zaryzykować wszystko dla miłości? Nie udzielę Wam teraz odpowiedzi, ale jeśli jesteście zainteresowani, to sami poszukajcie jej w tej książce.
"Czas leczył rany. Czas pomagał na wszystko. Czas był też moim wrogiem."
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)