Tytuł oryginału: Słoneczny Gon
Cykl: Post mortem [1]
Autor: Mags Green
Wydawnictwo: Nowe Strony
Ilość stron: 542
Gatunek: fantastyka, romantasy
Val Tsumashi , księżniczka królestwa Ita, zmarła podczas swojego balu zaręczynowego. Planowane małżeństwo miało być kontraktem między dwoma królestwami. Zanim jednak jej dusza odeszła bezpowrotnie, Lumor – Bogini Słońca i Śmierci – zabrała ją do siebie. Bogini przekazuje Val bolesną prawdę, że została zamordowana i proponuje jej układ. Lumor przywróci dziewczynę do życia, jeśli Val przyjmie jej błogosławieństwo. Dzięki niemu księżniczka stanie jest Nybrisem – nieśmiertelną wojowniczką z potężną magiczną mocą, którą od setek lat zsyłają na ziemię bogowie. W zamian Val zobowiązuje się do zabicia swoich oprawców, których imiona pozna dopiero wtedy, gdy zgodzi się na układ. Wraz z umową Bogini rzuca na Val klątwę. Jeśli serce wojowniczki przeszyje magiczne ostrze, podczas kiedy ona będzie zakochana, to dziewczyna umrze. Val wyrusza w pogoń za własnymi mordercami, nie wiedząc, że sama jest celem jeszcze mroczniejszych od siebie istot. [opis wydawcy]
Jak dobrze wiecie, kocham fantastykę i zanurzanie się w nowych, magicznych uniwersach. Gdy usłyszałam o "Słonecznym Gonie" pomyślałam, że to coś idealnie trafiającego w moje gusta. Książka zaczyna się od słów "Opowiem wam o dniu, w którym mnie zabito.", więc od samego początku wiedziałam, że nie będzie to nudna podróż.
Pierwszym co przykuło moją uwagę było to, jak łatwo było mi się wciągnąć w historię przedstawioną przez Mags. Język i styl autorki są niesamowicie lekkie i absolutnie nie wyczuwałam w tym aspekcie, że to pierwsza jej powieść. Chociaż z początku ciężko było mi zrozumieć mechanizmy działające w tym świecie (np. jak wygląda magia), to z czasem stało się to naturalne i byłam w 100% wciągnięta w historię Val. Green roztacza przed czytelnikiem wizję, która jest oryginalna, ale posiada znajomą aurę fantasy.
Główna bohaterka łatwo zyskała moją sympatię i od razu wzbudzała emocje. Val nie jest pospolitą księżniczką potrzebującą księcia na białym koniu, to nie jest też postać kierująca się dobrem ogółu. Dziewczyna jest wkurzona i pokazuje to dosadnie w czasie swej brutalnej zemsty. Natomiast dość szybko poznany Jass zgrzytnął mi mocno, a sceny z jego udziałem czytało mi się ciężko, jakbym śledziła rozwydrzonego bachora. Pojawił się wątek jeszcze jednego mężczyzny, do którego miałam dystans, ale w miarę rozwoju akcji zaskarbił sobie ociupinę sympatii. W porównaniu do Val, która jest naprawdę wielowymiarowa, ma swoje motywacje itp., mężczyźni (poza Vesem i Daero) wypadają słabo w moich oczach.
Debiut uważam za bardzo dobry, przeczytałam go ekspresowo - nietuzinkowa Val, zwroty akcji, tajemnice i zdrady sprawiły, że nie mogłam się oderwać od "Słonecznego Gonu". Jestem bardzo ciekawa dalszych losów Błogosławionej, szczególnie, że byłam nastawiona na "typowe" zakończenie, a ostatnie strony pozytywnie mnie zaskoczyły. Z kontynuacją na pewno się zapoznam, ponieważ Post mortem to nieoszlifowany diament, który jestem pewna, że zalśni mocniej w kolejnych tomach.
"- Jak mnie znalazłeś?
- To całkiem proste cię znaleźć, Val. Trzeba podążać za trupami, które zostawiasz."
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)