piątek, 28 czerwca 2024

238. Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy - Mai Corland

Tytuł oryginału: Five Broken Blades
Cykl: The Broken Blades [1]
Autor: Mai Corland
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 464
Gatunek: fantasy, YA, fantastyka
KRÓL MUSI UMRZEĆ. TYLKO JAK ZABIĆ NIEŚMIERTELNEGO? Królestwo Yusanu cierpi pod rządami króla-boga, Joona. Możni bogacą się ponad miarę, biedni cierpią głód i niewolę. Czara goryczy już dawno się przelała. Piątka nieznajomych odpowiada na wezwanie. Są wśród nich najemnik szukający odkupienia, zabójczyni walcząca o wolność, książę wygnany za dawne zbrodnie. Każde z nich jest śmiertelnie niebezpieczne. Każde z nich posługuje się kłamstwem równie sprawnie, co bronią. Każde z nich skrywa własny sekret. By zaspokoić żądzę zemsty, pięcioro kłamców i morderców musi sobie zaufać. Ale po koronę sięgnie tylko jedno z nich. NIECH ZWYCIĘŻY NAJLEPSZY…KŁAMCA. [opis wydawcy]

Five Broken Blades reklamowane było jako świetna fantastyka, pełna zwrotów akcji, zdrad i nietuzinkowych bohaterów. Chciałam to sprawdzić na własnej skórze, a przecudowne wydanie (widzieliście te malowane brzegi?) przeważyło szalę i czym prędzej zakupiłam tę powieść.

Co wspólnego ma uznany za zmarłego książę, królewski arcyszpieg, złodziejka, najemnik, trucicielka i szlachecki dziedzic? A no okazuje się, że jest wspólny mianownik - CEL. Z przyjemnością śledziłam losy szóstki osób, które były zmuszone do polegania na obcych, moralnie złych ludziach. Między postaciami wrzało! I choć zabieg przedstawienia punktu widzenia każdej z sześciu osób był czasem męczący, to sprawił, że tak bardzo zżyłam się z bohaterami. 

Autorka świetnie kreuje charaktery, ani przez chwilę nie podważałam działań i motywacji postaci. Polubiłam ich wszystkich - gburowatego Royo, ogarniacza Mikaila, rozbrykaną (naprawdę to słowo idealnie pasuje) Aeri, walczącego z lękiem Euyna, troskliwo-oziębłą Sorę. Każda z tych osób jest ważna, ma swój wkład w losy innych, trudną przeszłość, a obserwowanie jak się miotają w zaufaniu i kłamstwach było wspaniałe. 

Choć niektórzy opisują tę powieść jako romantasy, sama bym jej tak nie określiła. Relacje między bohaterami są ważne, a sceny zbliżeń występują, ale nie są nachalne. Zdecydowanie więcej jest w niej spisków, walki, przemocy i tajemnic. Opracowywanie planu krok po kroku, zwroty akcji i niespodziewani wrogowie sprawiali, że ani przez moment się nie nudziłam, podobało mi się to budowanie napięcia w oczekiwaniu na katharsis. Tło historii to pięknie wykreowana kraina, świat, który od razu się czuje, który jest zarówno magiczny jak i naturalny w odbiorze.

"Five Broken Blades" wywołało we mnie te emocje, których potrzebowałam. Adrenaliny nie brakowało, a w kulminacyjnym momencie ze wstrzymanym oddechem obserwowałam działania bohaterów. Jestem pod wrażeniem jak dobrze jest ta historia napisana, jak wiele klimatu wylewa się z kart książki, jak bardzo zaskoczyłam się na sam koniec. Przymykam oko na lekką irytację zmienianiem punktu widzenia co kilka stron na kolejną osobę, ponieważ ta lektura mną zawładnęła bezpowrotnie. 3x TAK! Takiej fantastyki chcę!
"Miłość jest jak balsam... i jak ostrze na gardle"
Moja ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spodobał się post? Skomentuj! :)