Tytuł oryginału: Hegemon Apopi
Cykl: Córa Lasu [1]
Autor: Justyna Komuda
Wydawnictwo: Czarowne
Ilość stron: 324
Gatunek: fantastyka, fantasy
W świecie elfów każdy człowiek jest służącym. W hierarchii stoi niżej niż zwierzę. Pracuje i umiera u boku swego pana. Co się stanie, jeśli do tego świata trafi ktoś z zewnątrz? Apopi ‒ studentka, wieczorami dorabiająca jako barmanka ‒ zwraca uwagę na podejrzanego klienta. Młodzieniec skrywa twarz pod kapturem. To właśnie on pewnej nocy przebija jej serce sztyletem i odmienia jej los na zawsze. Mimo to dziewczyna budzi się ‒ wciąż żyje, ale… znajduje się w zupełnie nieznanym jej świecie, intrygująco pięknym, ale i brutalnym. W dodatku otrzymuje tytuł, który przynależy tylko elfom. To rzecz niebywała, żeby jakikolwiek człowiek był kimś więcej niż poddanym. Kim jest tajemniczy młodzieniec? Dlaczego elfy nienawidzą ludzi? Czy Apopi znajdzie sprzymierzeńców w obcym świecie? I jakim cudem żyje, choć umarła? [opis wydawcy]
Nieczęsto sięgam po fantastykę rodzimych autorów, ale ostatnio zaczęłam przełamywać się w tej kwestii. Dodatkowo oryginalny tytuł mnie przyciągał, i nie mogłam się doczekać, aż poznam jego genezę.
Pełen napięcia początek przekonał mnie do lektury, i doszło do tego, że pochłonęłam "Hegemon Apopi" w jeden dzień. Autorka w malowniczy sposób przedstawiła dziewiczą, pełną kontrastów krainę elfów. Podobało mi się nie zasypywanie mnie milionem trudnych nazw, oraz stopniowe wprowadzanie w zasady panujące w tym słodko-mrocznym świecie. Zdarzało się, że zaczynałam się nudzić dłuższymi opisami, ale jak rozumiem, były one potrzebne, by jak najwyraźniej przedstawić dane miejsca i wydarzenia.
Elfy są przedstawione jako jednocześnie dostojne, piękne, szanujące swoje tradycje, oraz okrutne, dzikie, przepełnione pychą. Kilkoro z nich było bardziej wyrazistych od innych, ale nie mogę powiedzieć, bym z którymś sympatyzowała. Zdecydowanie byłam team ludzie, ale muszę podkreślić, że nie chodzi mi o Apopi, a o Sheuta. Główna bohaterka bywała czasem męcząca i nie raz podejmowała dziwne decyzje. Wbrew tym odczuciom, i tak z ogromnym zainteresowaniem śledziłam jej poczynania w Lesie Północnym, chciałam wiedzieć, czy odnajdzie się wśród nieżyczliwych jej osobników.
Komuda pisząc ten debiut zrobiła dobrą robotę. Zadbała o kreację świata, którego zasady nie raz mnie zaskoczyły, o charakternych bohaterów, którzy nie robią do siebie maślanych oczek 24/7 (a w tym samym momencie emocje między nimi buzują), oraz o przedstawienie wydarzeń w sposób lekki i przyjemny w odbiorze. Potrzebowałam łatwo przyswajalnej lektury, która przełamałaby mój mini zastój, a ta pozycja spisała się wyśmienicie.
"Hegemon Apopi" nie jest powieścią dla każdego, ale jeśli lubicie elfy, klimat intryg i niebezpieczeństw z dodatkiem romansu, to może się Wam ten tytuł spodobać. Fani motywu fake-datingu i enemies to lovers, znajdą tu coś dla siebie. Na 100% poznam dalsze losy Apopi, bo zakończenie nadeszło tak nagle, że muszę się dowiedzieć, co było dalej! Mam też przeczucie, że to była jedynie rozgrzewka, a kolejne części bardziej mi się spodobają.
"Nie mam zbyt wiele do stracenia, wszystko co było dla mnie wartościowe, już mi odebrałeś. Mam za to aż nadto pomysłów, by utrudnić Ci żywot."
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)