poniedziałek, 1 lipca 2024

239. Save Me - Mona Kasten


Tytuł oryginału: Save Me
Cykl: Maxton Hall [1]
Autor: Mona Kasten
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 384
Gatunek: romans, young adult, powieść młodzieżowa
Pieniądze, luksusy, imprezy i władza – dla Ruby Bell to wszystko nie ma najmniejszego znaczenia. Odkąd dzięki stypendium może uczęszczać do elitarnego liceum Maxton Hall, robi co w jej mocy, by nie rzucać się w oczy innym uczniom. A zwłaszcza Jamesowi Beaufortowi, nieformalnemu przywódcy szkolnej elity. Jest zbyt arogancki, zbyt bogaty, zbyt przystojny. O ile największym marzeniem Ruby są studia w Oksfordzie, on zdaje się żyć od imprezy do imprezy. Jednak pewnego dnia Ruby poznaje starannie skrywaną tajemnicę; dowiaduje się o czymś, co zniszczyłoby reputację rodziny Jamesa, gdyby ta informacja została upubliczniona. I nagle James nie może jej dłużej nie zauważać. I choć Ruby nigdy nie chciała należeć do jego świata, ani James, ani jej uczucia nie zostawiają jej żadnego wyboru. [opis wydawcy]

Będę z Wami szczera - nie słyszałam o serii Maxton Hall, dopóki Amazon nie wyszedł z serialem. Wówczas, widząc jedynie zwiastun i kilka zajawek, zdecydowałam się poznać historię stworzoną przez Monę Kasten. Zdecydowałam się najpierw sięgnąć po książkową wersję losów Ruby i Jamesa, choć serial i zachwalające go opinie mocno mnie kusiły.

Ruby poznałam w momencie, gdy cały jej plan na czas niczym niezaburzonej nauki w Maxton Hall legł w gruzach. Nastolatka mocno skupiona na swym celu (jakim jest Oxford), w wyniku pewnej serii zdarzeń staje w centrum uwagi dupkowatego Jamesa. Motyw enemies to lovers chyba nigdy mi się nie znudzi, więc z uśmiechem na ustach czytałam (i słuchałam) o wzajemnej niechęci do siebie głównych bohaterów. Mona swym lekkim piórem wspaniale przeprowadziła mnie przez kolejne etapy ich znajomości, które pełne były upadków i wzlotów. 

Jak na razie nie przywiązałam się szczególnie mocno do bohaterów. Może to przez to, że klimat "Save Me" jest iście filmowy, a książkę czytało mi się błyskawicznie i wręcz ją pożerałam, a może przez to, że takich postaci znałam już wiele. Nie są one odkrywcze, czy wyjątkowe. Z drugiej strony nie przeszkadzało mi to podczas lektury, gdyż bardziej skupiałam się na samej fabule, a główni bohaterowie byli tak stereotypowi, że nie musiałam poświęcać im wiele czasu.

"Save Me" umiliło mi czas i dostarczyło romantycznej nostalgii. Temat powieści jest oklepany - szara myszka i arogancki bogacz, elitarna szkoła, wrogowie, którzy muszą współpracować - a jednak jest to książka przyjemna w odbiorze. Nie miejcie wielkich oczekiwań wobec tej pozycji - to jedynie prosta historia o nastoletnich problemach i miłości. Można się na niej zaśmiać, można się wkurzyć, i choć to dość przewidywalna opowieść, to jest w niej coś, co sprawia, że  pewnie poznam kolejne losy bohaterów, gdy będę potrzebowała "poczytadła". Zdecydowanie jest wiele ciekawszych powieści YA, a widząc pierwszy odcinek serialu twierdzę, że jest w nim o wiele więcej klimatu niż w tej książce, więc nie będę Was na nią namawiać.
"- Marzenia są ważne, James - szepczę.
- W takim razie ty jesteś moim marzeniem."
Moja ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spodobał się post? Skomentuj! :)