Tytuł oryginału: Dżin
Cykl: Cykl Maltański [2]
Autor: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Sine Qua Non, SQN
Ilość stron: 400
Gatunek: fantastyka, fantasy
Śmiertelne niebezpieczeństwa, fantastyczne wyzwania, magiczne istoty. Bruno Scozzi, rycerz i wędrowiec, staje w obliczu tajemnicy grożącej śmiercią jemu i wszystkim jego przyjaciołom. Ze wszystkich sił próbuje znaleźć rozwiązanie, jednak nie jest łatwo wziąć na barki taką odpowiedzialność. A komplikacje się mnożą. Dlaczego interesują się nim wysłannicy zakonu joannitów? Jak należy odczytać list sędziwego arabskiego maga? Dlaczego po bezdrożach Malty przemykają istoty z innego świata? I co się kryje w głowie byłej klaryski Soave? Wszystkie te dylematy zejdą jednak na dalszy plan, gdy na horyzoncie pojawią się obce, przez nikogo nieoczekiwane żagle. [opis wydawcy]
O Marcinie Mortce słyszałam nie raz, ale dopiero teraz przeczytałam powieść z jego pisarskiego dorobku. Choć nie czytałam pierwszego tomu cyklu, to bez problemu odnalazłam się w świecie, który stworzył. Wstęp zawierający ogólne streszczenie losów Bruna, a także delikatne wprowadzenie mnie w akcję poskutkowały, że bawiłam się dobrze od samego początku.
Autor ma lekki, przystępny styl, przez co powieść nie ciążyła mi, pomimo pojawiających się smutnych rozterek głównego bohatera i licznych niebezpiecznych sytuacji, którym stawia czoła. Ale spokojnie! Nie była to lektura przygnębiająca! Bruno, Hugo i Erhan w zabawny sposób dogryzają sobie i komentują dotykające ich pechowe zdarzenia przez cały czas. Żeński akcent, w postaci nieco wycofanej Soave, dodał subtelnie nutki romantyzmu, równocześnie nie przytłaczał fabuły.
Zainteresowana losem bohaterów, śledziłam ich ruchy po rozpalonych Słońcem wyspach - Malcie i Gozo. Bardzo spodobały mi się smaczki historyczne, które autor zgrabnie wplótł w fabułę. Choć sam świat przedstawiony przypadł mi do gustu i emanował klimatem, to brakowało mi większej ilości tytułowego dżina. Jest on oczywiście motorem napędowym Bruna i jego widmo wisi nad bohaterami, ale liczyłam na jego większą obecność. Natomiast sam zamysł na to, by poprowadzić akcję pewną kaskadą wydarzeń, by w momencie kulminacyjnym ukazała się prawda zgoła odwrotna, było cudowne! Zaskoczeń mi nie brakowało, a i końcówce nie dowierzałam.
"Dżin" dał mi to, czego od niego oczekiwałam - dobrą, nie nużącą rozrywkę w klimacie znanych gier fantasy. Są bitki, cięty język, tajemnice, demony i magia - czego chcieć więcej? Jeśli czujecie, że to Wasze klimaty i szukacie intrygującej historycznej, przygodowej fantastyki, która jest lekka i idealna do poczytania w te letnie wieczory, to śmiało sięgajcie po Cykl Maltański i przygotujcie się na wyprawę!
"Nigdy dotąd nie słyszałem o miłości tak tragicznej, że trzeba się od niej oddzielić wojną"
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach przedpremierowej akcji recenzenckiej wydawnictwa SQN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)