poniedziałek, 30 października 2017

185. Nowy Świt - Tomasz Sobania


Tytuł oryginału: Nowy Świt
Cykl: -
Autor: Tomasz Sobania
Wydawnictwo: Self Publishing
Ilość stron: 400
Gatunek: literatura młodzieżowa, science fiction

Kiedy pewnego ranka nad Waszyngtonem pojawia się tajemniczy statek, ludzie nie wiedzą, że nad ich głowami wisi wyrok zagłady. Hektor postanawia czym prędzej uciec w stronę lasów za miastem, by skryć się przed Obcymi, którzy zaczęli masowo zabijać ludność miasta. Wraz z Naomi spotkaną na swojej drodze skrywa się w jaskini Billa, do której docierają kolejne osoby, nie wszystkie z dobrymi zamiarami. Przerażeni starają się przeżyć kolejne dni, równocześnie planując jak zemścić się na Obcych i odzyskać to co ich. Z czasem pytań na temat inwazji z kosmosu przybywa, a wiara w to, co niegdyś było pewne, powoli zaczyna słabnąć.

Dlaczego Obcy mordują ludzi? Dlaczego inwazja odbyła się niezauważenie? Czy jest jeszcze nadzieja dla ludzkości?

"Żadną ujmą dla człowieka jest korzystanie z pomocy drugiego."


Dwa lata temu w moje ręce wpadła książka "Speculo" i to dzięki niej mogłam poznać jej autora - Tomasza Sobanię. Styl autora przypadł mi do gustu, a jego determinacja związana z napisaniem i wydaniem książki była inspirująca. Gdy tylko otrzymałam "Nowy Świt" byłam pewna, że mi się spodoba. Szczególnie, że obdarzona dużą dawką zaufania ze strony autora mogłam poznać 50 stron tej historii podczas udzielania drobnej pomocy i skończywszy je byłam zaintrygowana, a w mojej głowie już rodziły się pytania związane z fabułą powieści. 

Od samego początku autor przedstawia czytelnikowi sytuację ludzkości, czyli łagodnie mówiąc jest źle (czyt. bardzo źle, czyt. tak źle, że globalne ocieplenie przy tym to pestka). W niewiadomym celu Obcy postanawiają zabić ogromną liczbę ludzi, a pozostałych przy życiu pozamykać w miastach pod ich kontrolą. Niby typowy motyw, ale wraz z lekturą sprawy się komplikują, co jest dużym plusem tej powieści,  bo sprawia, że wiele kwestii czeka na odpowiedzi, przez co z zapałem czyta się "Nowy Świt" aż do ostatniej strony.

Byłam pozytywnie zaskoczona, że autor w przeciwieństwie do "Speculo" postanowił przenieść akcję do Waszyngtonu i nadać bohaterom imiona w innym języku. (Tak w ogóle zauważyliście, że większość inwazji z kosmosu zaczyna się w Stanach?! A przecież taki Reykjavik byłby lepszy! Wszystko odbyło by się po cichu...)  Należę do tego typu osób, które w literaturze fantastycznej wolą imiona Bill, David, Naomi, zamiast Basia, Krzysiek, Hubert. Samym postaciom nie mam nic do zarzucenia - każda była inna i większość wzbudzała sympatię. Natomiast wątek romantyczny został praktycznie całkowicie zduszony, co może być dla Was wadą, albo zaletą, zależy jakie klimaty lubicie, jednak osobiście nie pogniewała bym się jakby był bardziej rozbudowany. 

Widzę ogromny postęp w stylu autora, co z pewnością u tych z Was, którzy poznali jego poprzednią powieść  wywoła ciepłe odczucia względem "Nowego Świtu". Pomimo elementów rodem z s-f, Tomek w swojej książce zawarł dużo ważnych wartości, oraz stawił czytelnika w sytuacji, w której musi on spojrzeć w głąb siebie i zastanowić się nad paroma rzeczami. 

"Nowy Świt", to może z pozoru typowa książka o inwazji Obcych, ale jeśli tylko dacie jej szansę, to będziecie pozytywnie zaskoczeni. Walka o przetrwanie, dylematy moralne, ogromna siła i odwaga, która nie równa się brawurze - to wszystko zmieszane ze spiskiem oraz zwrotami akcji daje naprawdę dobrą mieszankę. Osobiście nie żałuję, że po nią sięgnęłam i wprost nie mogę się doczekać jej kontynuacji! 

Moja ocena: 9/10


Za wspaniałą lekturę "Nowego Świtu"  dziękuję autorowi! (pisz szybko, bo muszę wiedzieć co u Hektora i reszty ekipy!)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spodobał się post? Skomentuj! :)