Tytuł oryginału: Mr. Wrong Number
Cykl: Pan Zły Numer [1]
Autor: Lynn Painter
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Ilość stron: 353
Gatunek: Romans, literatura obyczajowa
Nieoczekiwana i nieco pikantna wiadomość, jaką Olivia otrzymuje od nieznanego nadawcy, rozpoczyna czarujący flirt z nieznajomym, który pomylił numer. Błyskotliwy, zabawny i pełen zrozumienia anonimowy mężczyzna szybko zostaje powiernikiem i przyjacielem Liv. Jednak pewnego dnia z tajemniczych powodów Pan Zły Numer milknie… Colin zawsze uważał Olivię za irytującą młodszą siostrę swojego współlokatora. Ale kiedy dziewczyna wprowadza się do wynajmowanego przez nich mieszkania, Colin odkrywa, że nie jest już taka denerwująca. Uznaje ją wręcz za całkiem interesującą. Mężczyzna za wszelką cenę chce zachować dystans, jednak z każdym dniem przychodzi mu to coraz trudniej. Zwłaszcza gdy odkrywa, że to Olivia jest dziewczyną, z którą potajemnie wymienia wiadomości. Teraz Pan Zły Numer musi podjąć decyzję. Czy powinien zakończyć ich SMS-ową relację, zanim zrobi się bałagan? Czy może powinien jeszcze bardziej podkręcić atmosferę? [opis wydawcy]
Po ostatniej obfitości książek fantasy potrzebowałam czegoś prostego, idealnego do posłuchania w audio. Czytałam już dwie książki Lynn Painter, więc w ciemno sięgnęłam po jej kolejne dzieło.
"Pan Zły Numer" to historia miłosna Olivii i Colina, którą napędza pechowość i niezdarność dziewczyny. W romansach nie przeszkadza mi przesadność gestów czy charakterów, więc z przyjemnością mi się słuchało o relacjach tej dwójki. Komediowego akcentu dodawał fakt, że Olivia pomieszkuje w trakcie książki u swojego brata, który to wynajmuje mieszkanie ze swoim kumplem... Colinem.
W międzyczasie bohaterowie przeżywają swoją codzienność - poszukiwanie pracy, próby randkowania, manewrowanie wśród skomplikowanych relacji rodzinnych. Wszystko to relacjonują sobie SMSami, nie wiedząc, że po drugiej stronie jest osoba, którą widują na co dzień. Ich rozmowy są czasem zabawne, czasem melancholijne, a innym razem pełne napięcia. Podobało mi się, że był to slowburn, a bohaterowie mieli czas powoli odkrywać, co naprawdę do siebie czują.
Oczywiście nie brakowało tu mocnego dramatu, który musiał wystawić relacje Olivii i Colina na próbę, i w tym przypadku było to tak naciągane, że zdarzyło mi się przewrócić oczami. Tak samo niektóre zachowania głównej bohaterki, zdawały mi się być nie na miejscu, irytujące a czasem dziecinne. Colin wykazał się większymi zasobami cierpliwości, choć swoje też miał za uszami. Gdzieś pomimo przyjemnego poznawania ogółu ich historii nie byłam w stanie bardzo mocno wciągnąć się w ich relację.
"Pan Zły Numer" nie zostanie moim ulubionym tytułem spod pióra Painter, ale będę go pozytywnie wspominać, bo jako lektura w tle sprawdził się bardzo dobrze. Mimo kilku wad, śledziłam ten romans z przyjemnością, a czas przeznaczony na porządkowaniu minął mi błyskawicznie. Jeśli macie ochotę na romans o kobiecie, która doświadcza życia w dość chaotyczny sposób, oraz o koledze jej starszego brata, który to zawsze zdawał się pałać do niej niechęcią, to koniecznie rozważcie ten pełen sytuacyjnego humoru tytuł.
Moja opinia: 7/10
Zastanowię się jeszcze nad lekturą tej książki.
OdpowiedzUsuń