Tytuł oryginału: Onyx Storm
Cykl: Empireum [3]
Autor: Rebecca Yarros
Wydawnictwo: Filia, Hype
Ilość stron: 608
Gatunek: fantastyka, fantasy, romantasy
Po spędzeniu niemal osiemnastu miesięcy w Uczelni Wojskowej Basgiath Violet Sorrengail wie, że nie ma już czasu na naukę. Nie ma już czasu na niepewność. Ponieważ bitwa zaczęła się na dobre, a wraz z wrogami nadchodzącymi z zewnątrz, jak i tymi kryjącymi się w ich szeregach, nie wiadomo już komu ufać. Teraz Violet musi wybrać się za upadające aretiańskie osłony, aby znaleźć sprzymierzeńców na obcych ziemiach, którzy będą gotowi stanąć do walki razem z Navarrą. Podróż ta podda próbie jej inteligencję, szczęście i siłę, ale ona zrobi wszystko, żeby uratować ukochanych – swoje smoki, rodzinę, dom oraz jego. Nawet jeśli oznacza to trzymanie tajemnicy tak wielkiej, że mogłaby wszystko zniszczyć. Potrzebują armii. Potrzebują mocy. Potrzebują magii. I potrzebują jednej rzeczy, którą tylko Violet może odnaleźć – prawdy. Jednak burza nadchodzi… I nie wszyscy przetrwają jej gniew. [opis wydawcy]
Nie jestem w stanie opisać Wam, jak bardzo czekałam na tę książkę. Powrót do świata stworzonego przez Yarros był niczym powrót do domu. Nie miałam wygórowanych oczekiwań, chciałam po prostu znów poczuć tę miłość do lektury, co przy pierwszym tomie. I wiecie co? Udało się!
Widziałam sporo narzekań, na wędrowanie od miejsca do miejsca bohaterów, ale dla mnie było to ciekawym doświadczeniem. Ta pierwsza połowa książki rzeczywiście jest skupiona na poszukiwaniach, które polegają na przemieszczaniu się bohaterów po mapie (i poza jej granicami), ale było to wciągające. Cieszyłam się z tego, że mogłam poznać świat szerzej, zgłębić kulturę innych wysp, zrozumieć lepiej pewne elementy jak wierzenia, mity, historia.
To na co narzekałam w Iron Flame, czyli brak komunikacji między głównymi bohaterami i wieczne kłótnie bez powodu, nie miały tu miejsca. Kocham to jak się wspierali, jak walczyli o Xadena, jak Violet się nie poddawała. Ich relacja w tym tomie jest naprawdę pięknie poprowadzona, a mi z łatwością przyszło kibicowanie im, bo zrobili wielki powrót jako Power Couple. Inni bohaterowie również pozytywnie zaskakiwali, a choć część z nich zeszła na dalszy plan, to nie przeszkadzało mi to, szczególnie, że pojawiły się także postacie, które nieźle namieszały.
Rebecca w "Onyx Storm" sprawiła, że czułam istny rollercoaster emocji. W jednej chwili śmiałam się, by już po chwili mieć łzy w oczach. Czułam złość, niepokój, radość, ulgę i rozpacz. Tej ostatniej pod koniec było najwięcej. Autorka stopniowała odpowiedzi na nurtujące pytania, a równocześnie wprowadziła tyle niewiadomych, że wiem, że oczekiwanie na 4 tom będzie naprawdę trudne. Kocham to uniwersum i cieszę się, że ten tom przywrócił moją nadzieję, na dalszy pozytywny odbiór serii. Szykujcie chusteczki, wsiadajcie na smoki i lećcie po swój egzemplarz!
Moja ocena: 10/10
(więcej grafik znajdziecie na moim Instagramie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)