Tytuł oryginału: Kapłanka chaosu
Cykl: Córa Lasu [2]
Autor: Justyna Komuda
Wydawnictwo: Czarowne
Ilość stron: 418
Gatunek: fantastyka, fantasy, romantasy
Od samego początku pobytu w elfim lesie Apopi postrzegana jest jako intruz – szkodnik, którego należy się pozbyć. Nie spodziewa się, by nadciągający, wytoczony przeciwko niej Proces Sprawiedliwych był naprawdę sprawiedliwy. Dziewczyna nie ma jednak zamiaru się poddać. Dąży do konfrontacji i będzie walczyć o siebie i o życie mężczyzny, który jeszcze do niedawna był jej największym wrogiem. Czy praworządne elfy postąpią wobec Apopi uczciwie i rozpatrzą jej sprawę bezstronnie? Jak daleko będą w stanie się posunąć, by pozbyć się jej z Lasu Północnego? Czy powinna uwierzyć w dobre intencje tych, którzy będą chcieli jej pomóc? Czy udowodni, że zasługuje na miano hegemona? Historia o pięknie utopijnej społeczności podszytej zgnilizną. [opis wydawcy]
Do napisania tej opinii zbierałam się dłużej niż zwykle - ciężko mi zebrać myśli, gdy książka wywołuje we mnie dysonans. Z jednej strony były aspekty, które doceniłam, a z drugiej już wiem, że to nie jest seria, która podbije me serce.
Przygody Apopi urwały się w ważnym momencie, więc akcja dość dynamicznie rozwinęła się na początku książki. Byłam bardzo ciekawa, z jakimi konsekwencjami będzie musiała zmierzyć się główna bohaterka, czy odnajdzie swoje miejsce w tym pięknym acz brutalnym świecie, oraz którą z głównych męskich postaci wybierze. W związku z wydarzeniami z "Hegemon Apopi" miałam możliwość wraz z bohaterami poznawać nowe lokacje i zwyczaje elfów, co było zdecydowanym plusem.
Nie przepadam za trójkątami miłosnymi, ale w małych dawkach jestem w stanie je znieść. Niestety w tym tomie Apopi wciąż nie potrafiła się zdecydować, wzdychała do obu mężczyzn, i z obojgiem miała bliższe relacje. Po cichu liczyłam, że coś zmieni się w tej kwestii. To właśnie dlatego nie cieszyłam się tak wątkiem romantycznym (to nie wina samego wykonania, a struktury relacji, ponieważ podobne odczucia mam przy np. Tego lata stałam się piękna - niezdecydowanie bohaterki tam również wzbudza we mnie frustrację).
Z pozytywnych aspektów - widać rozwój warsztatu pisarskiego, książka jest napisana lepiej, płynniej i z przyjemnymi w odbiorze opisami. Miałam wrażenie, że działo się kilka istotnych rzeczy, ale czuć, że jest to środkowy tom - było dużo krążenia, wolniejszego tępa, a sama akcja w moim odczuciu nie posunęła się bardzo mocno do przodu. Choć rozumiem "dzikość" elfów i zachwyty innych czytelników, to jednak dużo bardziej spodobał mi się wątek ludzi w tym świecie - a zakończenie wskazuje, że będzie się w tym temacie coś działo.
Choć "Kapłanka chaosu" dała mi jasny sygnał, że nie jest to seria dla mnie, to nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Jeśli lubicie mroczne elfy, trójkąty miłosne i intrygi, to możecie dobrze się bawić na tej serii. Cieszę się, że mogłam wrócić do tego świata by zobaczyć progres w piórze autorki, co sprawia, że nie wykluczam sięgnięcia po jej jakieś nowe uniwersum w przyszłości.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)