Tytuł oryginału: Szafirowe Kości
Cykl: -
Autor: Ilona Turczyn
Wydawnictwo: Yana
Ilość stron: 464
Gatunek: romantasy, fantastyka, fantasy
Dawno, dawno temu... Podobno w ten sposób rozpoczynają się piękne historie. Czy z tą będzie podobnie? Księżniczka Morgan zostaje przeznaczona młodszemu z książąt zaprzyjaźnionego królestwa. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że księżniczka nienawidzi balów i blichtru, za to kocha śpiew i rozmowy, a jej narzeczony - jest niemową. W państwie krążą plotki: Czy nie nauczył się mówić, odjęto mu język, a może, złożył śluby milczenia? Być może za jego stanem stoi coś innego... coś bardziej mrocznego. W dniu zaręczyn, nic nie idzie po myśli Morgan, jej narzeczony nie zjawia się na balu, a ona trafia na języki dworzan, by w końcu stanąć oko w oko z konsekwencjami wydarzeń sprzed lat. Los splecie ich ścieżki i zmusi do współpracy, by odkryć tajemnice mistycznego artefaktu. Czy niechęć, jaką się darzą uleci, gdy staną naprzeciw siebie, a wzajemna fascynacja przerodzi się w uczucie? Czasami gesty potrafią przekazać więcej niż słowa. [opis wydawcy]
Czekałam z utęsknieniem, na premierę "Szafirków" i byłam pewna, że ta powieść przypadnie mi do gustu. Autorka postawiła na baśniowy, nieco mroczny świat, w którym rządzą intrygi. Ponownie mogłam zachwycić się nietuzinkowym podejściem Ilony do magii oraz światotwórstwa. Widać jej zamiłowanie do mitów/legend, gdyż zawsze dba nie tylko o teraźniejszość świata, ale i jego historię. Ciekawiły mnie wątki dotyczące artefaktów i wiedźm, a choć niektóre aspekty rozgryzłam, to były momenty, gdy niedowierzałam w to co czytałam.
Morgan i Vincent, pomiędzy których podzielona jest narracja, są świetni. Ich charaktery powodowały mnóstwo zabawnych interakcji, choć początkowa niechęć była wyczuwalna. W końcu mamy tu motyw aranżowanego małżeństwa, gdzie rozpieszczana dotychczas księżniczka ma poślubić księcia, który nie ma dobrej opinii w królestwach. Byłam zaciekawiona, jak będzie rozwijać się ich relacja, gdyż Vincent nie potrafi mówić, ale zostało to wspaniale rozwiązane i dodawało dramaturgii w niektórych fragmentach. Jeśli chodzi o romans, to momentami miałam wrażenie zbyt szybkiego tempa rozwoju relacji (właściwie, to z innymi postaciami również zdarzało mi się mieć takie odczucie), ale przymknę na to oko, gdyż w jednotomówkach czasem trzeba przyspieszyć akcję.
Poznawaniu tej historii sprzyjał styl autorki - bardzo barwny, obrazowy, dzięki czemu mogłam "przyjrzeć" się każdej lokacji. Znów nie zawiodłam się opisami zbliżeń - obyło się bez wulgarności i niezręcznych zwrotów. Chciałabym jeszcze przytoczyć ogromną zaletę tej powieści, a mianowicie jej wydanie - to prawdziwy diament! A może szafir? W każdym razie, sięganie po lekturę było też wizualnie bardzo przyjemne!
Cieszę się, że mogłam poznać "Szafirowe Kości"! Jest to historia miłości, przebaczania, radzenia sobie z traumami, a przy okazji świetna przygoda związana z odkrywaniem tajemnic i ratowaniem świata. Polecam tę książkę z czystym sumieniem, jeśli lubicie takie baśniowe romantasy, w których emocje są przedstawione we wrażliwy, artystyczny sposób.
Moja ocena: 9/10
Współpraca reklamowa z wydawnictwem Yana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)