Tytuł oryginału: Asystent czarodziejki
Cykl: Kroniki Rozdartego Świata [1]
Autor: Aleksandra Janusz
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 368
Gatunek: fantastyka, fantasy
Cytaty: -
Vincent Thorpe poświęcił dla czarodziejki Margueritte ponad połowę swojego życia. Nie jest ona jednak jego miłością, a pełną tajemnic, obrosłą w legendy szefową. Kiedy Szalona Meg postanawia wykorzystać podwładnego do jednego z cięższych zadań jakich kiedykolwiek się wspólnie podejmowali, by zgłębić wiedzę na temat Wojny Rozdarcia, życie Vincenta staje do góry nogami. Zniknięcie szefowej, odkrycie prawdy o sobie, pytania narzeczonej, problematyczna dziewczynka i uczennica czarodziejki stają się sprawami, których Vincent nie może odłożyć na później, bo Rozdarcie nie zamierza czekać na odpowiedni moment by zniszczyć doszczętnie świat jaki zna mężczyzna.
Co przez cały czas ukrywa Margueritte? Czy Vincent zdąży znaleźć rozwiązanie zanim nadejdzie koniec świata?
Nigdy nie przeczytałabym tej książki. Nie, nie dlatego, że jest zła, nudna, pospolita, bo jest odwrotnie, ale najzwyczajniej w świecie nigdy o niej nie słyszałam. Kiedy "Asystent czarodziejki" zawitał w moje urodziny na mojej półce byłam zaciekawiona, choć miałam też do niego sceptyczne podejście. Bo przecież skoro nigdzie nie słychać, to może nie warto...? I wiecie co? Było warto.
W "Asystencie czarodziejki" autorka przedstawia czytelnikom całkiem nowy świat - Arborię. Spodobał mi się pomysł na Rozdarcie, a dokładniej Pustkę, czyli materię na świecie, która wydziela skażenie, dzieli Ziemię, i której nikt nie potrafi opanować. To miła odmiana od popularnej teraz fantastyki, w której głównie chodzi o występowanie istot typu wampiry czy wilkołaki. Widać, że Aleksandra przemyślała swój pomysł na występowanie magii w jej serii, bo poprowadziła jej wątek w naprawdę ciekawy sposób. Poczułam się jakbym wróciła do początków mojego "książkowego nałogu", ponieważ ta opowieść o magii, przyjaźni i ciekawym świecie, skojarzyła mi się z dziełami Trudi Canavan (klimatem, nie treścią /pomysłami/stylem).
Bohaterów, których poznajemy bliżej w książce jest dość dużo, bo poza Vincentem, mamy okazję przyjrzeć się Meg, Lily, Kathryn, Amandine i Belinde. Prawdę powiedziawszy to większa część "Asystenta czarodzieja" skupia się wyłącznie na wspomnianych postaciach, i choć część z Was może pomyśleć, że to wada, to według mnie w tym przypadku wyszło to tylko na lepsze. Spodobała mi się postawa Amandine, która trwała przy swoim narzeczonym pomimo wielu przeszkód, jednakże to Lily najbardziej ujęła mnie swą osobą.
Autorka sprawiła, że mamy zarówno męski jak i damski punkt widzenia na sytuacje przedstawione w lekturze - co jest dużym plusem, szczególnie od momentu, gdy dwie czarodziejki przenoszą się na drugą stronę Pustki. Zaletą jest również styl Aleksandry Janusz, która prowadzi akcję w dość powolny, ale też konkretny i zaskakujący sposób. Z początku ciężko czytało mi się rozdziały, bo musiałam przywyknąć do klimatu "Asystenta czarodziejki", ale z każdą kolejną stroną coraz bardziej wsiąkałam w czytane słowa.
Podsumowując, jeśli chcecie powrócić do lektury powieści z której aż bije magia, to "Asystent czarodziejki" jest Wam przeznaczony. Nie mówię, że to świetna książka, ale zdecydowanie zasłużyła na ocenę jaką jej przydzieliłam. Były niedociągnięcia, jak np. mała liczba informacji na temat historii Rozdartego Świata, ale całokształt prezentuje się bardzo ciekawie, a to dopiero początek tej historii...
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)