Tytuł oryginału: Dori
Cykl: Metamorf
Autor: Andrzej Kwiecień
Wydawnictwo: PulpBooks
Ilość stron: 350
Gatunek: fantastyka, science fiction
Ripperzy mordujący ludzi dla wszczepów są plagą Steris. Przed laty ich ofiarą padła młodsza siostra detektyw Dori Drax. Policjantka żyje w przekonaniu, że ukarała winnych. Gdy jednak w Steris ponownie pojawiają się ciała pozbawione twarzy, Dori jest pewna, że któryś z ripperów uniknął jej zemsty. Prowadząc śledztwo, orientuje się, że tropem morderców podąża ktoś jeszcze, a powiedzenie: wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, nie zawsze jest zgodne z prawdą.[opis wydawcy]
Niemal każdy z nas ma coś, co chciałby w sobie poprawić/uzdrowić. A co gdyby takie wszczepy były możliwe, gdyby protezy i wzmocnienia byłyby powszechne, choć drogie, a ich założenie równałoby się z byciem potencjalną ofiarą osób, które zrobiłyby wszystko dla tych drogocennych elementów? O takiej przyszłości mówi "Dori".
Autor zainteresował mnie od pierwszych stron, gdy rozpoczął przedstawianie wydarzeń z perspektywy policjantki polującej na ripperów i ze strony samych przestępców. Dzięki temu zabiegowi wczułam się mocniej w historię, aż chciałam ostrzec Dori przed grożącym jej niebezpieczeństwem. Akcja szła stabilnym szybkim tempem, bez odczucia chaosu.
Główna bohaterka, Dori Drax, zaprezentowała się wiarygodnie (choć czasem postępowała naiwnie). Z łatwością przyszło mi sympatyzowanie z nią, więc czujnie śledziłam jej poczynania i próby rozwiązania śledztwa. Tajemniczy Ben intrygował odkąd się pojawił, a autor mocno dawkował informacje na jego temat. Zaletą było obszerne przedstawienie rzezimieszków - pokazanie ich motywacji, bezwzględności, ale i człowieczeństwa wzbudzało różne emocje.
Jeśli o chodzi o brutalność, to w Steris jest ona niemal nieunikniona, a w pracy policjantki tym bardziej. Trup ściele się gęsto, a Andrzej nie unika scen walk i miejsc zbrodni. Jest to jednak wyważone i jako osoba wrażliwa, nie czułam się tym przytłoczona. Język nie każdemu może się spodobać. Mnie prostota odpowiadała, a dialogi (pisane w sposób odzwierciedlający grupy społeczne i charaktery postaci) nie raziły mnie wyborem słów.
Klimat powieści sprawił, że wkręciłam się w rozwiązywanie zagadki z Drax i nawet nie wiem, kiedy lektura się skończyła. Andrzej sprawnie poprowadził różne wątki, a w finale zostałam zaskoczona. "Dori" jest swego rodzaju futurystycznym kryminałem, który mogę polecić zarówno fanom literatury sensacyjnej, jak i klimatów science fiction. Ustawcie GPS na Steris i wpadajcie do tego pełnego sprzeczności miasta. Tylko uważajcie na swoje twarze!
"Dori miała wrażenie, że zstępuje do piekła, które sama dla siebie stworzyła."
Moja ocena: 8/10
[współpraca reklamowa z wydawnictwem PulpBooks]
Świetnie, że w finale zostałaś zaskoczona. To mnie na pewno zachęca do lektury.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zachęciłam ^^
Usuń