Tytuł oryginału: A potem nie było już niczego
Cykl: -
Autor: M.H. Noack
Wydawnictwo: Muza, You&YA
Ilość stron: 479
Gatunek: fantastyka, literatura młodzieżowa
Wyobraź to sobie: pracujesz w lokalnej bibliotece i pewnego ranka układasz książki na półce. Znajdujesz wśród nich egzemplarz, którego na pewno nie widziałaś tu nigdy wcześniej. Otwierasz książkę i… nie, to nie może być prawda. Jest w niej uwięziony jakiś facet i mówi do ciebie. Tak właśnie zaczęła się historia Any, która postanowiła uwolnić czarownika zamkniętego w księdze w zamian za magiczne umiejętności. Nie miała pojęcia, że ta decyzja uruchomi lawinę zdarzeń, które narażą na niebezpieczeństwo miasteczko Attwan. Ana ma niewiele czasu na opanowanie magii ksiąg i uratowanie najbliższych. Jakie tajemnice kryje rodzina Any? Kto tak naprawdę stoi po stronie dobra? Co będzie musiała poświęcić Ana, żeby uratować miasteczko? [opis wydawcy]
Gdy tylko poznałam opis tej książki MUSIAŁAM ją przeczytać. Zapowiadało się na naprawdę dobrą lekturę pełną magii, tajemnic i książek. Jednak już od pierwszych rozdziałów zauważyłam, że moje pozytywne nastawienie powoli zaczyna uciekać.
Książka pełna jest zbędnych opisów, były momenty gdy nudziłam się niemiłosiernie. W zestawieniu z praktycznie samymi przemyśleniami głównej bohaterki, która w ciągu 150stron przeprowadziła tylko kilka rozmów, pierwszą połowę powieści czytało mi się topornie. Dalej było ciutkę lepiej, ale wkradła się olbrzymia dysproporcja, albo coś działo się niemal błyskawicznie, albo zwalniało do ślimaczego tempa. Wierzę, że gdyby ktoś zasugerował autorce, że książka skorzysta na obcięciu liczby stron do np 350-400, byłoby to bardziej wyważone.
Natomiast Ana jest bohaterką, z którą nie byłam w stanie się utożsamić. Po zrozumieniu, że tajemniczy jegomość z książki został tam uwięziony z bardzo konkretnych powodów, i stanowi niebezpieczeństwo dla innych, jeśli go wypuści, ta podobno mądra dziewczyna postanawia, że nie ważne co się stanie, ona chce magii. Troska o innych? Logika? Instynkt przetrwania? Ana nie przejmuje się niczym - pożąda mocy i zrobi wszystko by ją mieć, choćby miała sprowadzić armagedon na swoje ukochane miasto.
Uczucie chaosu i braku sensu nie odstępowało mnie na krok. Jeśli w którymś miejscu potrzebna jest pomoc magii, to magia może tak zadziałać, jeśli coś musi się wydarzyć to magia akurat tak nie działa, a argumentem jest to, że magia nie musi mieć sensu. Brzmi przekonująco? No właśnie. Dodajmy do tego np. jegomościa z władz muzeum, który to publicznie w Internecie zamieszcza informację, że w ich placówce nie ma zabezpieczeń przed kradzieżą - tylko po to, by Ana mogła coś ukraść bez przeszkód.
Dobre chęci i szczere zainteresowanie książką nie wystarczyły, bym mogła powiedzieć, że szczerze cieszyłam się lekturą. Masa nieistotnych informacji, chaos wydarzeń i zasad świata, płascy bohaterowie oraz zakończenie, które tylko mnie dobiło, sprawiły, że książka ląduje w kategorii słabiej ocenionych. Z dobrych rzeczy, chcę by to wybrzmiało: dalej uważam, że pomysł autorka miała świetny - podobała mi się koncepcja uwięzienia czarownika w książce oraz wielopokoleniowych tajemnic rodzinnych, ale niestety wykonanie nie sprostało oczekiwaniom.
"Intencje nie zmieniają skutków naszych działań."
Moja ocena: 3/10
[Współpraca reklamowa z wydawnictwem Muza-You&YA]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał się post? Skomentuj! :)