środa, 22 października 2025

339. Wśród Płonących Kwiatów - Samantha Shannon

Tytuł oryginału: Among the Burning Flowers
Cykl: Korzenie Chaosu [0.5]
Autor: Samantha Shannon
Wydawnictwo: SQN Imaginatio
Ilość stron: 320
Gatunek: fantastyka, fantasy
Ogień powrócił. Smoki budzą się ze snu, a wraz z nimi nadciąga chaos, który na zawsze odmieni losy świata. Wraz z przebudzeniem smoków ziemia pogrąża się w niebezpieczeństwie. Wśród płonących kwiatów przygląda się pierwszym iskrom ognia powoli obejmującego świat Zakonu Drzewa Pomarańczy. Wkrocz na pierwsze karty epickiej opowieści. Yscalin, kraina słońca i lawendy, wkrótce stanie w płomieniach. Minęły stulecia, odkąd Smocza Armia opuściła świat, zgładziwszy niemal całą ludzkość. Marosa Vetalda żyje niczym uwięziona we własnym domu, pozostając pod kontrolą swojego oschłego ojca, króla Sigoso. Po drugiej stronie gór jej narzeczony, Aubrecht Lievelyn, nieformalnie rządzi Mentendonem. Wspólnie zamierzają zaprowadzić lepszy świat. Estinie Melaugo – łowczyni ziejących ogniem potworów, które od wieków drzemały w głębi ziemi – lepszy świat jawi się jako odległa mrzonka. Gdy wielki wyrm Fýredel zbudzi się ze snu, jako pierwszy jego ofiarą padnie Yscalin… Wśród płonących kwiatów to opowieść o sile ludzkiego ducha w obliczu tragicznych okoliczności, przybliżająca czytelnikowi dramatyczne wydarzenia, które dały początek fabule bestsellerowemu Zakonowi Drzewa Pomarańczy. [opis wydawcy]

"Wśród płonących kwiatów" to moje pierwsze spotkanie z serią Korzenie Chaosu, ale nie pierwsze z autorką. Znając styl Shannon z "Czasu Żniw", przyjemnie było mi wgryźć się w ten nowy świat, choć z początku nie było łatwo, gdyż musiałam ogarnąć wiele nazw, miejsc, osób oraz zależności politycznych. 

Narracja została podzielona na 3 osoby: Marosę, Melaugo oraz Aubrechta. Najbardziej spodobała mi się perspektywa Marosy - dziedziczki, która została uwięziona przez ojca w twierdzy. Jej losy były zaskakujące, zżerała mnie ciekawość o to, jak potoczy się jej życie. Aubrecht, jako narzeczony Marosy mieszkający w innym państwie również był interesujący, choć mniej od donmaty - u niego było spokojniej, choć polityczne i psychologicze rozgrywki miały miejsce.  Żałuję, że tak mało czasu było przeznaczone odławiaczce Melaugo, która to polowała na potwory, i właśnie zaczęła się jej przygoda, gdy jej wątek się urwał.

Ułamek świata przedstawionego, jaki dane mi było poznać w tej nowelce, bardzo mi przypadł do gustu. Szczególnie upodobałam sobie temat wyrmów, wiwern, smoczych pomiotów - uwielbiam takie bestie w fantastyce, a tu siały postrach. Z tego też powodu po zakończeniu książki mam ogromny niedosyt i będę musiała przeczytać "Zakon Drzewa Pomarańczy", by dowiedzieć się, co działo się dalej. 

„Wśród Płonących Kwiatów” to udana nowela o bohaterach, których losy nie pozostają czytelnikowi obojętne. Ukazuje fragment historii ponownego przebudzenia ziejących ogniem wyrmów. Jeśli znacie pozostałe książki z tego uniwersum, z pewnością wychwycicie tu więcej smaczków i odniesień. Mimo niewielkiej objętości zawarto w niej kilka emocjonujących wydarzeń, dzięki czemu dla mnie stała się świetną przynętą, by sięgnąć po resztę serii „Korzenie Chaosu”.

Moja ocena: 7/10
Współpraca reklamowa z wydawnictwem SQN Imaginatio

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spodobał się post? Skomentuj! :)