Tytuł oryginału: Awensis
Cykl: -
Autor: Wioletta Formela
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 215
Gatunek: Science-Fiction
Moja ocena: 4/10
Moja ocena: 4/10
Najlepsze cytaty:
"Nie boję się Ciebie, tylko tego, co przyniesie przyszłość."
"Żeby tworzyć coś nowego, trzeba zakończyć wszystko poprzednie."
Sami od zawsze wiedziała, że nie pasuje do ludzi, lecz nie przeszkodziło jej to w stworzeniu szczęśliwego małżeństwa z Adamem. Z ciekawości jedzie do hotelu, gdzie przebywają Obcy, którzy są na Ziemi traktowani jak bogowie. Przestraszona zachowaniem jednego z nich ucieka stamtąd, by niebawem znów go spotkać. Przerażona zostaje zaprowadzona na spotkanie z ludem Awensis, by odkryć swoje przeznaczenie.
Kim są Awensis i do czego potrzebują Sami? Czy młoda kobieta może im zaufać? Czy istnieje ofiara konieczna?
Książka przykuła mą uwagę swym opisem oraz okładką, które zapowiadały ciekawą historię science fiction na skalę kosmosu. Niestety, na tym dobrym wrażeniu zostało, bo po przeczytaniu mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że książka nie zachwyca. Liczyłam, że będzie to jedna z tych historii, które zostają na długo w pamięci czytelnika, lecz "Awensis" ma więcej wad niż zalet.
Jeden punkt przyznałam tej książce za pomysł na fabułę. Była ona sama w sobie ciekawa, dzięki czemu przeczytałam ją w jeden dzień. Sam sposób jej przedstawienia był już na niższym poziomie. Często czytałam o sytuacjach absurdalnych, które w ogóle nie miały potrzeby bytu, a te, które mnie ciekawiły ograniczone były do paru zdań. Brakowało mi opisu kultury Awensis, ich pierwszego kontaktu z ludźmi, napięcia oraz opisów pewnej agresywnej rasy obcych. Widać, że autorka ma potencjał, lecz wykorzystanie go jest dalekie od tego, bym mogła nazwać jej powieść bardzo dobrym czytadłem. Dodatkowo autorka pisze momentami według mnie dziwnie, ponieważ raz opisuje całą sytuacje a innym razem streszcza coś w paru zdaniach i tak na przemian.
"Awensis"
otrzymała drugi punkt za język jakim jest pisana, a mianowicie bardzo
przyjemny. Książkę czyta się szybko, nie zorientowałam się kiedy
przeszłam z dziesiątej do setnej strony. Według mnie opisy i dialogi są nawet
dobre, ponieważ są lekkie, nie przytłaczają. Kolejny plusik otrzymała za
cytaty, których parę zaznaczyłam, a które zamieszczę Wam jeszcze na
dole recenzji. Uwielbiam cytaty, a w powieści Wioletty Formeli, było ich
kika z czego bardzo się ucieszyłam. Czwarty i ostatni punkt dałam jej
za to, że nie jest przewidywalna (no może poza tym, kim jest Sami, ale
to już z opisu było dla mnie oczywiste). Zakończenie naprawdę było
zaskakujące, a ja miałam po nim ochotę strzelić Sami w twarz, a nie jestem zazwyczaj do tego skora.
Z
bolącym sercem pragnę Wam przekazać, że bohaterowie nie są wspaniale
wykreowani. Jedynymi postaciami, którzy nie wydawały mi się papierowe
była Alia oraz rodzice Sami, całą reszta była mi obojętna. Główna
bohaterka była nadzwyczaj irytująca, naiwna oraz rozchwiana emocjonalnie.
No zastanówcie się, kto z Was całowałby się z osobą, o której nic nie
wie? A następnie uważał, że to złe po czym znów to czynił? Mnie to
strasznie wkurzało i miałam ochotę krzyczeć na książkę (w negatywnym
sensie). Ano też nie należał do postaci, które polubiłam. Denerwowało
mnie jego zachowanie względem Sami. Najpierw władczy, a później okazuje
jej jak to bardzo ją kocha. Naprawdę? NAPRAWDĘ?
No już dobrze, jestem spokojna i mogę z emocjami na wodzy podsumować tę lekturę. "Awensis" Wioletty Formeli nie jest ani powalająca ani jakoś dogłębnie zła. Nie polecę Wam jej, ale również nie zamierzam Was wzbraniać przed jej lekturą. Jak dla mnie to jedna z tych książek, które przeczytałam, a co do których zostaję obojętna. Jeśli sięgniecie po nią, mam nadzieję, że zobaczycie w niej tak jak ja jakieś plusy. Na koniec mam dla Was obiecane cytaty.
"Ludzie są bardzo agresywni, choć z drugiej strony potrafią poświęcić życie, żeby ratować innych."
"Czasem ochota na coś nie oznacza jeszcze, że się tego chce."
"Najgorsze było jednak to, że go tak bardzo kochała. Tylko że jej uczucia się nie liczyły."
Za możliwość przeczytania powyższej książki dziękuję wydawnictwu Novae Res
Szkoda chyba mojego czasu na taki debiut
OdpowiedzUsuńCzytałam wcześniej niepochlebna opinię o książce, Ty również nie jesteś zachwycona... Nie będę mieć dylematu czy po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuń