Cykl: -
Autor: Laven Rose
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 484
Gatunek: literatura kobieca, romans
Moja ocena: 8/10
Najlepsze cytaty:
"Czasami lepiej być samotnym z wyboru, niż mieć drugą pseudo-połówkę."
"Rozłąka uczy nas pokory, pozwala zajrzeć w prawdziwe zwierciadło duszy."
"Nie sztuką jest kogoś porzucić i próbować zacząć wszystko od początku. sztuką jest trwać przy kimś w zrozumieniu."
Dwudziestosiedmioletnia Emilia Ligocka stoi u progu nowego życia. Parę tygodni przed ślubem zostaje wysłana przez szefa do Bostonu, gdzie ma się spotkać ze swoim klientem. W samolocie z Polski przysiada się do niej przystojny mężczyzna, który staje się jej wsparciem podczas podróży. Pomimo iż się prawie nie znają, kobieta przystaje na propozycję Krisa, by u niego zamieszkać na czas pobytu w USA. Podróż zbliżyła ich do siebie, ale pomiędzy nimi wiszą mroczne cienie przeszłości.
Jakie tajemnice skrywa Kris? Czy Emilia porzuci niezbyt udany, ale długi związek, by być z tajemniczym, nowo poznanym mężczyzną? Kiedy młodzi pogodzą się z demonami przeszłości?
Od czasu do czasu lubię poczytać o właśnie takich ckliwych, trochę banalnych historiach miłosnych. "Stalowe serce" Laven Rose tak właśnie mi się zapowiadało - proste romansidło. Autorka zaskoczyła mnie tym, że zamiast schematycznej historii otrzymałam powieść o skomplikowanej miłości, która musi stawić czoła dawnym wydarzeniom, oraz zasadzkom teraźniejszości. Jest to pozycja z tych, które się uwielbia i nienawidzi jednocześnie, gdyż Laven nie raz sprawiła, że zmieniałam zdanie o jej dziele wiele razy.
Fabuła z początku sprawiała wrażenie mało ambitnej, ale im dłużej zaczytywałam się w historię Emi i Krisa, tym bardziej byłam nią zaskoczona. Akcja z początku przewidywalna, od pewnego momentu zaskakuje na każdym kroku, a zakończenie "Stalowego serca" jest po prostu powalające. Autorka wiele razy sprawiała, że się uśmiechałam do książki, bądź przewracałam strony z zapartym tchem. Zastanawiacie się pewnie dlaczego tę książkę i lubię i nie, a odpowiedź jest prosta - bohaterowie.
Postacie opisane w tej książce są niezwykle barwne i charakterystyczne, ale czasem były one zbyt... wyostrzone. Emi jest delikatna, zagubiona ale i silna, uparta gdy czegoś naprawdę mocno chce. Zadziwiała mnie jej impulsywność, oraz pewien brak logiki, który objawił się tym, że nie miała ona pieniędzy na wiele rzeczy, a na loty z Polski do Londynu lub Bostonu, po pierwszej lepszej kłótni miała. Kris to ucieleśnienie marzeń chyba każdej dziewczyny - przystojny, troskliwy, marzący by spełniać jej marzenia. Oczywiście jest jeszcze Agnieszka, która czasem ostro wypomina swojej przyjaciółce jak się zachowuje, Anatol, który nie umie wybaczyć Emilce porzucenia, oraz Jo, który czuje do Emi coś więcej. Oboje głównych bohaterów ma swoją mroczną przeszłość, która nie pozwala im się nawzajem świetnie poznać.
Laven Rose ma dobry warsztat, widziałam, że ma potencjał, choć zdarzały się jej pewne niedociągnięcia. Czasem czytałam i marzyłam by coś się wydarzyło, choć jej powieść jest pełna akcji, ale nie było to bardzo ciążące uczucie. Podoba mi się to, że wszystko ma w tej książce dokładny sens, od tytułu do zachowań bohaterów. Za plus uważam dużo ciekawych cytatów, które składają się na tę lekturę. Mój wzrok przykuwa okładka "Stalowego serca", która jest niezwykle sielska, aż chciałabym przechadzać się wśród tej lawendy, patrzeć na ten zachód słońca.
"Stalowe serce" Laven Rose to niezwykła pozycja literatury kobiecej. Jeśli lubicie historie miłosne, oprószone tajemnicami, z osobami czyhającymi na życie bohaterów, to powieść tej autorki jest idealna dla Was! Książka ta wręcz pachnie lawendą i różami, a ja zauważyłam pewną właściwość w imieniu autorki - Laven(da) Rose(róża), przypadek? Poznałam zakończenie tej lektury i nie umiem się doczekać następnego dzieła Laven, gdyż magiczne słowa "Ciąg dalszy nastąpi..." pozostawiły we mnie spory niedosyt.
"Czasami w życiu potrzeba tak mało, aby posiadać tak wiele..."
No książka całkiem ciekawa. Haha nie mogę moja przyjaciółka ma na nazwisko Ligocka :D
OdpowiedzUsuńhttp://kochamczytack.blogspot.com
Myślę, że dobrze rozszyfrowałaś tą "lawendową różę". Wydaje mi się, że gdzieś czytałam o tym, jak sama autorka mówiła, że swój pseudonim zawdzięcza właśnie tym roślinkom. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa opinia, kto wie, może się skuszę na tę lekturę, zwłaszcza jak będę potrzebować słodyczy. :P
Książka wydaje się być dość ciekawa, jeśli w najbliższym czasie będę miała ochotę przeczytać coś w tym stylu to możliwe, że sięgnę właśnie po nią ;)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Zastanawiałam się nad tą pozycją, ale ostatecznie chyba nie jest to mój gust czytelniczy.
OdpowiedzUsuń