Tytuł oryginału: Wakacje pod morzem
Cykl: -
Autor: Marta Bijan
Wydawnictwo: Young
Ilość stron: 392
Gatunek: literatura młodzieżowa, horror
Odkąd mama Leo zapadła w śpiączkę, opiekuje się nią starszy brat Robert. Kiedyś spędzali wakacje nad morzem z Filipem, synem właścicieli Hotelu Bursztyn, ale nagle przestali tam jeździć. Po dziesięciu latach Leo i Robert wracają do hotelu na staż. Dzieją się tam dziwne rzeczy, goście zachowują się nietypowo, a relacje między młodzieżą stają się napięte. Leo musi zmierzyć się z długo skrywaną prawdą.
Z twórczością Marty Bijan pierwszy raz miałam styczność podczas lektury "Muchomorów w cukrze". Z ciekawością przyglądałam się zapowiedziom jej kolejnej powieści w wakacyjnym klimacie. Czy ponownie nie żałuję, że sięgnęłam po twórczość tej autorki?
"Wakacje pod morzem" od razu nastrajały mnie w pełen niepokoju klimat. Tym razem rzeczywiście odczuwałam napięcie od pierwszych stron, a gdy bohaterowie trafili do hotelu Bursztyn z niecierpliwością pochłaniałam kolejne rozdziały. Marta potrafi budować atmosferę grozy, co świetnie tu udowodniła i jako cykor nie raz czułam przerażenie.
Elementem, który mi zgrzytał była główna bohaterka, z którą się nie polubiłam. Leo jest marudną nastolatką, która gdy nadchodzi moment podjęcia decyzji, zachowuje się nielogicznie, jak ten typ z horroru, który ginie pierwszy. Poza tym mamy tu jeszcze zadufanego w sobie Filipa, który nie urzekł mnie swoją charyzmą, oraz brata Leo - Roberta, który jest jak typowy syn przyjaciółki Twojej matki. Zdecydowanie bohaterowie nie byli w kategorii zalet tej książki.
Natomiast bardzo zachwyciło mnie to, jak ta książka jest napisana - język lekki, poetycki, barwny, sprawiający, że hotel naprawdę pojawił się przed moimi oczami. W pierwszej chwili nie zwróciłam uwagi, że to horror a nie thriller, więc tu uprzedzam - zjawiska nadprzyrodzone mają tu swoje miejsce i... nie spojrzę na nadmorskie hotele tak samo (ani windy). To istna mieszanka rodzinnych tajemnic, traum, młodzieńczych rozważań, oraz zwyczajnego życia osób pracujących w sezonie w branży turystycznej.
Pomysł na "Wakacje pod morzem" jak najbardziej mi się spodobał. Historia przykuła mą uwagę, a całość przeczytałam jednym tchem. Uwielbiam być zaskakiwana, więc cieszę się, że Marta ponownie tego dokonała, choć zakończenie mnie ciut zawiodło - według mnie było zbyt proste i szybkie, w porównaniu do tempa całej lektury. Ciężko mi ocenić jednoznacznie tę książkę, ponieważ z jednej strony dobrze się mi się ją czytało, byłam zaintrygowana, wczułam się w ciężki klimat "Bursztynu", a z drugiej jednowymiarowi bohaterowie, i niektóre absurdy (np scena z fontanną) odcisnęły swe piętno na mej końcowej ocenie.
"Mój brat czekał na telefon, który coś zmieni.
Ja czekałam na ten, który nie zmieni nic."
Moja ocena: 7/10
Lubię taki poetycki język więc może skuszę się na ten tytuł.
OdpowiedzUsuńWarto się przekonać i sprawdzić, czy podpasuje :D
Usuń